Mariusz Szmit już dziesięć miesięcy temu powinien stracić dyrektorski stołek w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji.
Nieprawidłowości wykryła kontrola, którą zarządził prezydent Adam Wasilewski. Wyniki właśnie trafiły na jego biurko.
Wątpliwości kontrolerów wzbudziło to, że po objęciu (w marcu 2006 r.) stanowiska dyrektora MOSiR, Mariusz Szmit nadal prowadził własną działalność gospodarczą. - Na podstawie tzw. ustawy antykorupcyjnej z 1997 r. nie można, będąc dyrektorem takiej jednostki jak MOSiR, być jednocześnie właścicielem prywatnej firmy - wyjaśnia Krzysztof Żórawski, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli Urzędu Miasta.
- Ja niczego nie ukrywałem - odpowiada Szmit. - Kiedy ubiegałem się o stanowisko dyrektora, zaznaczyłem, że prowadzę taką działalność. Mój pracodawca (ówczesny prezydent Andrzej Pruszkowski - przyp. red.) o wszystkim wiedział. I miałem jego zgodę.
Andrzej Pruszkowski twierdzi, że nie przypomina sobie tej sprawy. - Rocznie do Ratusza spływało 400 tys. dokumentów. Kierowałem je według kompetencji do swoich współpracowników. Za MOSiR odpowiadał wiceprezydent Ryszard Pasikowski.
- Nie chcę odbijać piłeczki, ale całe postępowanie konkursowe prowadził Wydział Organizacyjny, a zatwierdził je osobiście prezydent Pruszkowski - odpowiada Pasikowski.
Co dalej ze Szmitem? O tym zdecyduje prezydent Adam Wasilewski. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, decyzji można się spodziewać w przyszłym tygodniu.