Losem dziewczynek, których matka zmarła na raka, zainteresowała się wojewoda lubelska. Chce pomóc ich opiekunce stworzyć rodzinę zastępczą.
- Jesteśmy głęboko poruszeni nieszczęściem, które spadło na te dzieci. Nie wyobrażam sobie, by zostawić je samym sobie - mówi Karolina Kwaśniewska, pełnomocnik wojewody ds. kobiet i rodziny, która zwróciła się do naszej redakcji po serii artykułów przedstawiających dramatyczną historię rodziny Budynkiewiczów.
38-letnia Barbara Kubaczyńska-Budynkiewicz zmarła 11 lipca. Dwa miesiące wcześniej lekarze stwierdzili u niej raka z przerzutami i wypisali ze szpitala do domu. Wraz z naszymi Czytelnikami pomogliśmy przejść Barbarze przez najtrudniejsze, ostatnie tygodnie życia.
Tuż przed śmiercią poprosiła swoją przyjaciółkę Agnieszkę Grzywaczewską, by zajęła się jej córkami: 11-letnią Klaudią i 9-letnią Olą. - Taka była ostatnia wola Basi. Zamieszkały u mnie, gdy ich mama była w szpitalu. Nie ma mowy, by teraz trafiły do domu dziecka - mówi Agnieszka Grzywaczewska.
Pani Agnieszka złożyła w sądzie wniosek o przyznanie jej statusu rodziny zastępczej i wyznaczenie na opiekuna prawnego dla dziewczynek. Rozprawa 23 września.
- Do tego czasu będziemy służyć pani Grzywaczewskiej pomocą formalnoprawną, by zapewnić dzieciom wsparcie socjalne i psychologiczne - deklaruje Kwaśniewska.
A rzecznik wojewody Małgorzata Tatara dodaje: Taką formę propagujemy w ramach "Dni rodzicielstwa zastępczego”. Dzięki osobom, które chcą stworzyć rodzinę zastępczą, dzieci dotknięte przez los mają szansę na normalne życie.
Psychologowie nie mają wątpliwości: rodzina zastępcza jest lepsza od najlepszego domu dziecka. - Bo to tylko instytucja; zapewnia opiekę, uczy, wychowuje, ale nie zaspokaja najważniejszej potrzeby dziecka: miłości - mówi Grażyna Sobiecka-Górniak, psycholog z Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Pogodny Dom” w Lublinie. Tutaj na chętnych do stworzenia rodziny zastępczej czekają z otwartymi ramionami.
- Dlatego, że efekty widać błyskawicznie: dzieci w rodzinach zastępczych rozkwitają. Są kochane i akceptowane. Jeden rok w takiej rodzinie to kamień milowy w ich szczęśliwym rozwoju.