Ola i Klaudia wiedzą już, że ich mama umarła. - Wiele o niej rozmawiamy - mówi Agnieszka Grzywaczewska, która opiekuje się dziećmi Barbary.
38-letnia Barbara Kubaczyńska-Budynkiewicz zmarła w miniony piątek. Dwa miesiące wcześniej lekarze stwierdzili u niej raka z przerzutami i wypisali ze szpitala do domu. Wraz z naszymi Czytelnikami pomogliśmy przejść Barbarze przez najtrudniejsze, ostatnie tygodnie jej życia. Dzięki nam miała opiekę medyczną i leki przeciwbólowe. Nie musiała martwić się o byt swoich dzieci. Barbara osierociła 9-letnią Olę, 11-letnią Klaudię, 15-letniego Patryka i 20-letnia Anitę.
Ojciec trójki najmłodszego rodzeństwa nie ma pełni praw rodzicielskich. I nie czuje się na siłach, by zapewnić dzieciom należytą opiekę. - Cały dzień pracuję. Wiem, że nie podołam całej trójce. Dziewczynki potrzebują kobiecej ręki - mówi Zbigniew Budynkiewicz. - Ja zaś zajmę się Patrykiem, z którym mieliśmy trochę problemów.
Tuż przed śmiercią Barbara poprosiła swoją przyjaciółkę (i chrzestną matkę Klaudii), by ta zajęła się najmłodszymi dziewczynkami. - Takie było ostatnie życzenie Basi - mówi Agnieszka Grzywaczewska. - Zamierzam je wypełnić i stworzyć Oli i Klaudii rodzinę zastępczą. Nie wyobrażam sobie, by miały pójść do domu dziecka.
- Wiem, że moja żona miała zaufanie do Agnieszki. I też uważam, że jest ona w stanie zapewnić prawdziwy dom, lepiej niż ja sam - dodaje Budynkiewicz.
- Jesteśmy w kontakcie z tą rodziną. Dzieci są pod dobrą opieką - zapewnia Ewa Wawruch, z-ca dyrektora MOPR. - My zaś zapewniamy im pomoc socjalną, psychologiczną i prawną.
Pani Agnieszka przygotowuje dokumenty do sądu o przyznanie jej opieki nad dziećmi. Chce się starać o większe mieszkanie, bo boi się, że jeden pokój, w którym teraz mieszka okaże się za mały dla nowej, większej rodziny. - Ale dziś najważniejsze, żeby dziewczynki wiedziały, że nie zostały same na świecie - dodaje.