Ratusz policzył już, ile kosztowałoby przyznanie bezpłatnych przejazdów dzieciom w wieku przedszkolnym i szkolnym. To prawie 3 mln zł rocznie. Władze miasta podtrzymują swój argument: Lublina nie stać na ulgę proponowaną przez jednego z radnych.
Na podobne rozwiązanie zdecydował się w zeszłym roku Kraków, gdzie biletów nie potrzebują przedszkolaki, a od września do czerwca także uczniowie szkół położonych na terenie miasta. Dla tamtejszej rodziny z dwójką dzieci oznacza to około 1 tys. zł oszczędności rocznie.
Niewiele mniejszą kwotę mogłyby oszczędzić także lubelskie rodziny, gdyby władze Lublina zdecydowały się na taką ulgę. Do jej wprowadzenia namawia miejski radny Ryszard Prus (PiS), który złożył w tej sprawie oficjalną petycję. Proponuje, by miasto przyznało bezpłatne przejazdy przedszkolakom i uczniom. Nie ogranicza swojej propozycji tylko do roku szkolnego.
Radny nie podaje jednak kosztów, które spadłyby na miasto wskutek wprowadzenia nowej ulgi. O ich wyliczenie poprosiliśmy więc Zarząd Transportu Miejskiego.
– Określiliśmy, że szacowany koszt wprowadzenia uprawnień do bezpłatnych przejazdów dla dzieci szkolnych i przedszkolnych wahałby się od 2,5 mln do 3 mln zł rocznie – informuje Monika Fisz z ZTM. Uśredniając te kwoty, wychodzi niecałe 2,8 mln zł. Tymczasem roczny koszt komunikacji to ok. 180 mln zł. O ile stopniałby strumień pieniędzy ze sprzedaży biletów? – Roczne wpływy z biletów zmniejszyłyby się o ok. 3,2 proc. – podaje Fisz.
Po tych kalkulacjach, tak samo jak przed nimi, Ratusz odpowiada, że miasta nie stać na opłacenie darmowych przejazdów dla przedszkolaków i uczniów. – Nie widzimy możliwości sfinansowania takiej ulgi – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
Radny sugeruje, gdzie szukać pieniędzy. – Co rok wydaje się olbrzymie pieniądze na różnego rodzaju spektakle, na kulturę – mówi nam Ryszard Prus. – Kultura też jest dla mieszkańców – odpowiada Krzysztof Żuk, prezydent Lublina i podkreśla, że wydarzenia organizowane w Lublinie przyciągają także tłumy turystów.
Na wprowadzenie ulgi musiałaby się zgodzić Rada Miasta, ale nie wpłynął do niej na razie żaden projekt uchwały w tej sprawie. Radny Prus poprzestał na razie na petycji, na której zaznaczył, że zgodnie z ustawą o petycjach zgadza się, by ujawnić jego nazwisko jako autora pisma.