Sześcioletnia dziewczynka lada dzień wyjdzie ze szpitala. Fizycznie czuje się dobrze. Ale potrzebuje pomocy psychologicznej. Lekarze, którzy od kilku dni obserwują zachowanie dziecka, mają coraz większą pewność, że mogła paść ofiarą molestowania seksualnego.
- Jest zamknięta w sobie. Nic nie mówi. Wpatruje się w ludzi wielkimi oczami. Podejrzanie się zachowuje. Spokojnie, ale zdecydowanie nie pozwala zdjąć z siebie kołderki, kiedy chcemy jej zmienić opatrunki - mówi prof. Jerzy Osemlak, kierownik Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. - Przed wypisaniem ze szpitala będzie z nią rozmawiał psycholog.
Dziennik pierwszy raz pisał o sprawie, gdy dziewczynka kilka dni temu trafiła do szpitala. Matka zauważyła, że córka krwawi. Zawiozła ją do szpitala w Zamościu. Tamtejsi specjaliści stwierdzili pourazowe uszkodzenia krocza i krwawienia z dróg rodnych. Skierowali dziecko do Lublina. Tutaj chirurdzy pozszywali rany. Lekarzom trudno było ustalić okoliczności zdarzenia. Dziecko konsekwentnie milczy. Matka była początkowo zdumiona i przerażona podejrzeniami o gwałt. - Teraz jest gotowa wyjaśnić sprawę i poznać prawdę - mówi profesor.
Lekarze stuprocentowej pewności co do gwałtu nie mają. Nie wykluczają, że dziecko mogło się zranić. Ponieważ nie uzyskali informacji o okolicznościach zdarzenia, zaraz po operacji dziewczynki zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu wykorzystywania seksualnego. Sprawa trafiła do prokuratury zamojskiej, bowiem z tamtych terenów pochodzi dziewczynka. - To przestępstwo ścigane z urzędu. Postępowanie już rozpoczęliśmy. Czekamy, aż dziecko wyjdzie ze szpitala, żeby je przesłuchać - mówi Dorota Kamińska-Piluś, prokurator rejonowy w Zamościu. (step)