Co zrobić z ludzkimi embrionami pozostałymi po sztucznym zapłodnieniu? Przekazać je do adopcji - proponują w Ośrodku Leczenia Niepłodności "Ab Ovo” w Lublinie, gdzie przechowują kilkadziesiąt zamrożonych zarodków.
Z roku na rok zarodków jest coraz więcej. Gromadzone są od 5 lat - od kiedy powstało "Ab Ovo”. Pochodzą od par, które miały problemy z poczęciem dziecka i były leczone metodą in vitro. Zabieg polega na zapłodnieniu komórki rozrodczej kobiety (jajeczka) komórkami rozrodczymi mężczyzny (plemnikami) pod mikroskopem. Powstały zarodek przenosi się do macicy matki. Tym sposobem urodziła się już ponad setka dzieci. Dlaczego embrionów powstało więcej niż dzieci?
- Dla jednej pary potrzeba zwykle kilka zarodków, które są wszczepiane w razie niepowodzenia poprzedniej próby lub gdy para zdecyduje się na kolejne dziecko - wyjaśnia prof. Putowski. - Niewykorzystane zarodki zamraża się.
W laboratoriach całego świata znajdują się tysiące zamrożonych embrionów. W Polsce ponad tysiąc. Zarodki należą do biologicznych rodziców. - Ale niektórzy przekazują je do naszej dyspozycji - mówi profesor. - A my przechowujemy je. Niestety, adopcja embrionów nie jest w Polsce usankcjonowana prawnie. Prawo nie nadąża za rozwojem medycyny.
W Belgii, Finlandii, Grecji, Rosji, Hiszpanii, Ukrainie, Wielkiej Brytanii taka adopcja jest już dozwolona. Nasze wejście do UE i wytyczne, jakie w niej obowiązują, otwierają drogę do adopcji embrionów także w Polsce. Przy ministerstwie zdrowia powstała grupa, która nad tym pracuje. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, w przyszłym roku prawo powinno obowiązywać także u nas. Zdaniem prof. Putowskiego, uczestniczącego w pracach ministerialnej grupy, zainteresowanie adopcją byłoby duże. Na niepłodność cierpi co piąta para.
- Leczymy się z mężem od kilku lat - mówi pacjentka z Lublina. - Bardzo pragniemy dziecka. W naszym przypadku szansa jest. Ale gdybyśmy byli całkowicie niepłodni i pewni, że nie będziemy mieć dziecka, zdecydowalibyśmy się na adopcję. Albo urodzonego dziecka, albo embrionu.
Adopcja to delikatny i kontrowersyjny temat. Ustawodawca musiałby precyzyjnie określić, kto mógłby adoptować embriony. I czy pary homoseksualne także. Oczywiście na adopcję musieliby się zgodzić biologiczni rodzice embrionów.
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, wojująca o prawa kobiet do aborcji, wypowiada się z rezerwą. - Adopcja embrionów? - dopytuje Wanda Nowicka, przewodnicząca. - Mam wiele sprzecznych myśli.
Z kolei Kościół katolicki, który potępia sztuczne zapłodnienie, do tematu adopcji embrionów podchodzi liberalnie. - Sprzeciwiamy się sztucznemu zapłodnieniu, ponieważ przy jego zastosowaniu dochodzi do nadprodukcji embrionów - wyjaśnia ks. prof. Janusz Nagórny, teolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - A jeśli kobieta chce mieć jedno dziecko? W Anglii, po latach przetrzymywania niewykorzystanych embrionów, postanowiono je zniszczyć. Kościół uważa, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia. I dlatego godzi się na adopcję, wybierając mniejsze zło niż wyrzucenie embrionów na śmietnik.