Festiwale są silnym źródłem dumy mieszkańców Lublina. Wydarzenia kulturalne to dla nich okazja, kiedy mogą postawić się w roli gospodarza i pokazać znajomym miasto w najlepszej odsłonie – powiedziała PAP dr Aleksandra Kołtun, koordynatorka badań nt. wpływu festiwali na rozwój miasta.
Koordynatorka badań dr Aleksandra Kołtun opowiedziała o wynikach raportu dotyczącego wpływu festiwali na rozwój miasta i społeczności w Lublinie. W badaniach ankietowych wzięło udział blisko 800 osób, uczestników Carnavalu Sztukmistrzów albo Re:tradycji – Jarmarku Jagiellońskiego. Dodatkowo wykonano jakościowe wywiady grupowe ze stałymi bywalcami tych imprez.
Ekspertka przypomniała, że pierwszy taki raport na bazie kwestionariuszy powstał w 2017 r. Zdecydowano się je powtórzyć w 2023 r., aby porównać, co zmieniło się przez te kilka lat, podczas których miała miejsca m.in. pandemia, wybuch wojny na Ukrainie. – Z punktu widzenia kultury, te wydarzenia mocno wpłynęły na sposób jej działania, ale nie mieliśmy zbyt wielu badań poświęconych ich wpływowi na zachowania i skład społeczności festiwalowych – wyjaśniła.
Z raportu wynika, że społeczności festiwalowe nie zmieniły się za bardzo w tym czasie pod względem społeczno-demograficznym. Wśród uczestników zdecydowaną większość stanowią ludzie młodzi lub w średnim wieku, przeważają kobiety. Mają co najmniej wyższe wykształcenie i generalnie są zadowolone ze swojej sytuacji ekonomicznej.
W obydwóch festiwalach uczestniczy coraz więcej osób niemieszkających w Lublinie. Na Carnavale osoby spoza Lublina stanowią już prawie 53 proc., a na re:Tradycji – 50 proc. Wzrósł też udział osób, które nie pochodzą z Polski. – Na przykład na Jarmarku co 10 osoba to obcokrajowiec, z czego 60 proc. z nich pochodzi z Ukrainy – sprecyzowała ekspertka.
Z badania nie wynika, aby imprezy kulturalne wciąż odbudowywały publiczność po pandemii. Zaledwie ponad 2 proc. publiczności stanowiły osoby, które po raz ostatni odwiedziły festiwal w 2019 r.
Wydarzenia kulturalne są też okazją do konsumowania produktów i usług poza festiwalem. – Zanotowaliśmy dwukrotny wzrost zainteresowania noclegami w hotelach lub apartamentach w porównaniu do 2017 r. – podkreśliła dr Kołtun.
Według najnowszego raportu niemal 80 proc. badanych zamierzało pójść do restauracji, 50 proc. do pubu lub baru, ponad 30 proc. – do muzeum, a ok. 20 proc. zrobić zakupy w centrum handlowym. – Mimo że po 2017 r. było wiele negatywnych zjawisk ekonomicznych np. inflacja, to publiczności festiwalowe wciąż przeznaczają duże pieniądze na konsumpcję usług, które nie są bezpośrednio związane z festiwalem, ale które pozwalają im po prostu cieszyć się, często wakacyjnym, pobytem w Lublinie – zaznaczyła koordynatorka.
Podsumowując wyniki badań dr Kołtun podkreśliła, że festiwale mają dalej silną moc przyciągania osób, które na co dzień nie mieszkają w Lublinie. Z drugiej strony – jak podała – obydwie imprezy są silnym źródłem dumy dla mieszkańców. „83 proc. ankietowanych zgodziło się ze stwierdzeniem, że są dumni ze swojego miasta. Jak tłumaczyli, wydarzenia kulturalne to dla nich okazja, kiedy mogą postawić się w roli gospodarza - zapraszając rodzinę i znajomych z całej Polski - i pokazać im miasto w najlepszej odsłonie – podkreśliła badaczka.
Zapytana o wpływ festiwali na rozwój miasta zwróciła uwagę, że rolą kultury i sztuki nie jest napędzanie wzrostu ekonomicznego. Według niej, to efekt uboczny, z którego należy się cieszyć, natomiast zasadniczo, to nie jest zadanie festiwali. – Możemy powiedzieć na pewno, że odgrywają ważną rolę w przyciąganiu turystów i kształtowaniu pozytywnego wizerunku miasta. Dzięki temu Lublin postrzegany jest jako miasto dynamiczne – miasto młodych, w którym wybrzmiewają różne języki, a ciekawe wydarzenia można spotkać niemal w każdym kącie – wytłumaczyła koordynatorka badań.
Jej zdaniem istotny jest też wymiar społeczny dotyczący tego, że festiwale są okazją do spotykania się nie tylko z najbliższą rodziną i znajomymi, ale – jak pokazały badania - odgrywają dużą rolę w odświeżaniu dalszych kontaktów, np. z dzieciństwa, z dawnej pracy.
– Z punktu widzenia nauk społecznych to właśnie kontakty, które wykraczają poza najbliższe kręgi, są najbardziej istotne z punktu posiadania dużych efektywnych sieci społecznych – dodała.
Z przeprowadzonych badań wynika też, że festiwale są dla uczestników momentem estetycznego zachwytu nad umiejętnościami artystów. Ekspertka przywołała, że czasem przyznawali się nawet do strachu przed tym, że ktoś może spaść z liny podczas Carnavalu Sztukmistrzów. – To bardzo ważne, doniosłe doświadczenie. Trudno wskazać, gdzie indziej możemy przeżyć tak silne emocje związane z pięknem, głębokim przeżywaniem i przemyśleniami nad ludzką naturą itd. – podkreśliła dr Aleksandra Kołtun.(PAP)