W tym tygodniu drogowcy mają zdzierać asfalt ze ścieżek rowerowych zbudowanych pod koniec ubiegłego roku wzdłuż ul. Filaretów. Miasto zażądało wymiany nawierzchni na źle wykonanych odcinkach.
Ścieżka już od nowości była w nienajlepszym stanie. - W trakcie układania asfaltu było zimno i powstały tzw. rakowiny - wyjaśnia Wydrych. Wspomniane rakowiny to nic innego, tylko miejsca, gdzie nawierzchnia nie jest gładka, ale porowata.
W efekcie w niektórych miejscach asfalt dosłownie rozpadał się po mocniejszym szurnięciu butem, a w pobliżu kiosku na wysokości ul. Radości gołą ręką można było dogrzebać się do żwiru leżącego pod asfaltem. Konsorcjum, które budowało ścieżkę wykonywało ją w trybie "zaprojektuj i wybuduj” i wpisało do projektu tylko jedną warstwę asfaltu o grubości zaledwie 3 cm.
Na usunięcie wszelkich usterek konsorcjum, które przebudowywało ul. Filaretów ma wyznaczony czas do końca tygodnia. Ale prace mogą się przesunąć, jeżeli pogoda nie będzie sprzyjać prowadzeniu prac.
Zgodnie z zarządzeniem prezydenta sprzed kilku lat wszystkie nowe ścieżki dla jednośladów powinny być wykonane z asfaltu, a nie kostki brukowej. Na niektórych trasach nawierzchnię malowano czerwoną emulsją, choć w innych miastach używa się czerwonego asfaltu. Lubelski Ratusz tłumaczy, że wytwórnie oferujące taki asfalt są zbyt oddalone od Lublina. Rowerzyści krytykowali ten pomysł uznając, że koszty malowania są niewspółmierne do efektów. Ścieżka przy Filaretów nie była już malowana.