XI Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca. Piątek, dzień trzeci. Minusy - lekkie rozsunięcie czasowe w programie.
Nowojorski recenzent napisał: piątka tancerzy formuje coś na kształt postapokaliptycznej społeczności. To o spektaklu "Phronemophobia” który stworzyła Tugce Tuna, sama ( i samotnie) występująca w pierwszej części. Pal sześć apokaliptyczną sytuację po której przychodzi egzystować bohaterom scenicznym. Ważniejsze jest mistrzowskie opanowanie stylizacji ruchu tancerzy.
Trzy dziewczyny i dwaj młodzi mężczyźni zamieniają się w zwierzęco poruszające się istoty. Żadna stopa nie jest postawiona przypadkowo, żaden bark wygięty spontanicznie, żadne potrącenie tancerza z tancerzem mimowolne. Trochę jak robaki, trochę jak roboty młodzi ludzie opanowywali pustą przestrzeń sceny zalewaną zielonkawym światłem. Widzowie, nawet ci niezadowoleni z egzystencjalnej magmy scenicznej historii zachwycali się spójnym i przemyślanym językiem ciał.
Kto miał jeszcze siłę biegł/jechał z Chatki Żaka do Centrum Kultury na nocną porcję tańca. Otwierał ją w piątek Wojtek Mochniej. Ponad półgodzinne "Just po prostu” w ascetycznej scenografii budowanej światłem było esencją imprezy. Modelowym "teatrem tańca”. Gdzie energetyczna i energetyzująca postać tancerza/choreografa wlecze za sobą zahipnotyzowanego widza przez swój tajemniczy świat. Widza lekko otumanionego tempem, potykającego się o pułapki interpretacji i domysłów.
Fot. Wojciech Nieśpiałowski
"Przenikanie” Tańczą Sylwia Hefczyńska-Lewandowska (różowa sukienka), Korina Kordova i Aleksander Kopański