W kartach lubelskich (i nie tylko) restauracji można spotkać dania, jakich nie powstydziliby się szefowie kuchni najlepszych restauracji Warszawy. Zacznijmy od ryb.
Jesiotr w Wąwolnicy
Na zakończonym niedawno Europejskim Festiwalu Smaku reaktywował się Targ Rybny. Świeże ryby od Pana Sandacza sprzedawały się tak, jak kilka wieków temu. Piotr Bikont, znany krytyk kulinarny, docenił ryby z wędzarki i pierożki z karpia serwowane przez restaurację Rozanna w Wąwolnicy.
W karcie restauracja ma kilka gatunków pierogów. W tym pierogi z karpia. - Cały czas chodził mi po głowie pomysł na pierogi, w których do farszu użyję wędzonej ryby. Tak też się stało. Będziemy podawać pielmieni (rosyjskie pierogi) z jesiotrem - mówi Mariusz Chojnacki, kucharz z Rozanny.
Jesiotr to wyborna ryba. Jeśli pochodzi z Gospodarstwa Rybackiego Pstrąg Pustelnia: tym bardziej. Rozannie życzymy powodzenia: gdybyż jeszcze szaszłyki z jesiotra?
T-bone stek w Lublinie
Dobre steki były w Old Pubie od zawsze. W tym uwielbiany przez stekożerców T-bone. Jego nazwa pochodzi od charakterystycznej kostki w kształcie litery T. Po jej obu stronach kryją się dwa rodzaje mięsa: rostbef oraz polędwica. - Obie strony musimy smażyć w różnym tempie - mówi Dorota Otachel, szefowa kuchni i właścielka Old Pubu w jednej osobie.
Co tu kryć: jest Moc. Stek jest soczysty, mięso smaczne, a i towarzystwo mięsa na talerzu starannie dobrane.
Burgery
Pub U Fotografa: burgery to specjalność Tomka, zwanego burgerowym królem w Lublinie. Burgery występują tu w pięciu odmianach: klasyczny, grecki, hawajski, bekon, italian.
Jedliśmy grecki. Jest ok. Ale bekon wymiata. Świeża bułka z sąsiedzkiej piekarni, dyskretne dodatki i potężny kawał wołowiny z bekonem. To lubimy.