Zwołanie referendum w sprawie budowy spalarni odpadów proponuje przewodniczący Zarządu Dzielnicy Hajdów-Zadębie. Tymczasem Ratusz twierdzi, że nie można w referendum przesądzać o tym, jak powinien być rozpatrzony wniosek inwestora.
O możliwość zbudowania w Lublinie spalarni śmieci starają się dwie firmy. Jako pierwsza swój wniosek o decyzję środowiskową złożyła lubelska spółka Kom-Eko. Chce ona uruchomić przy ul. Metalurgicznej instalację, która rocznie mogłaby przetwarzać 70 tys. ton odpadów (a konkretnie tzw. paliwa preRDF).
Drugi wniosek złożyła spółka Centrum Nowoczesnych Technologii, powiązana z miliarderem Zbigniewem Jakubasem, która planuje przy ul. Tyszowieckiej instalację zdolną spalać do 150 tys. ton odpadów rocznie. Obie firmy zakładają, że energia z odpadów trafi do sieci ciepłowniczej.
– W pierwszej kolejności trzeba zapytać o zdanie mieszkańców, a dopiero potem podejmować decyzję – mówi Jacek Skiba, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Hajdów-Zadębie. Wprost przyznaje, że jest przeciwnikiem takiej inwestycji i uważa, że śmieci z Lublina nienadające się do recyklingu powinny być, jak obecnie, palone w chełmskiej cementowni.
– Według mnie to optymalne rozwiązanie. Przecież i tak będziemy płacić za palenie śmieci, ale bez narażania się na wyziewy z komina – ocenia przewodniczący. – Nie po to walczyliśmy kilka lat temu z podobnym pomysłem właściciela elektrociepłowni Megatem, żeby robić lukę rynkową dla Kom-Eko i Jakubasa. Robiliśmy to po to, żeby zabezpieczyć mieszkańców przed wpływem takiej instalacji.
Już na najbliższym posiedzeniu Rada Dzielnicy Hajdów-Zadębie ma głosować nad oficjalnym apelem do władz miasta o przeprowadzenie referendum w tej sprawie. Zgodnie z prawem referendum lokalne może być zwołane na wniosek Rady Miasta lub co najmniej 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców.
– Być może się mylę, być może mieszkańcy będą chcieli spalarni. Najpierw trzeba ich o to zapytać – mówi Skiba. – Bo podejmowanie decyzji, a potem pytanie mieszkańców byłoby zaprzeczeniem partycypacji społecznej.
Czy Ratusz zdecyduje się na zwołanie głosowania w sprawie spalarni? Wiele wskazuje na to, że nie.
– Przedmiotem referendum nie mogą być indywidualne sprawy administracyjne rozstrzygane przez prezydenta w formie decyzji administracyjnej podejmowanej według procedury określonej w kodeksie postępowania administracyjnego, nawet gdyby sprawa dotyczyła danej wspólnoty samorządowej – stwierdza Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. A w tym przypadku prezydent ma do wydania dwie decyzje administracyjne: jedną na wniosek Kom-Eko, drugą na wniosek spółki CNT.
Na referendum w sprawie spalarni zdecydowały się natomiast władze Nowego Sącza. Tam instalację do termicznego przetwarzania śmieci planuje Zbigniew Jakubas, który chce zbudować spalarnię obok należącej do niego fabryki pojazdów szynowych Newag. W piątek nowosądeccy radni zdecydowali, że mieszkańcy będą mogli się wypowiedzieć w tej sprawie 24 lipca.
Było tylko jedno referendum
W historii Lublina odbyło się tylko jedno referendum lokalne, w kwietniu 2019 r. Dotyczyło górek czechowskich, a konkretnie tego, czy powinny tu zostać wyznaczone obszary zabudowy mieszkalno-usługowej zajmujące do 30 proc. terenu. Niemal 68 proc. uczestników referendum opowiedziało się przeciw wyznaczaniu miejsc pod blokowiska, ale wynik nie był wiążący dla władz miasta, bo na głosowanie poszło za mało osób. Aby referendum było ważne, musiałoby w nim wziąć udział przynajmniej 30 proc. uprawnionych do glosowania, tymczasem frekwencja wyniosła niecałe 13 proc.
Władze miasta, wbrew wskazaniu większości głosujących, uchwaliły studium przestrzenne, które wskazało na górkach miejsca pod budowę bloków. Legalność tej uchwały jest przedmiotem sądowego sporu, chociaż nie z powodu podjęcia jej wbrew woli większości uczestników referendum, bo akurat tego prawnicy nie kwestionują.