Mieszkaniec ul. Grażyny w Lublinie usłyszał w mieszkaniu sąsiada alarm czujnika gazowego. Prawdopodobnie zapobiegł tragedii
W ostatnią niedzielę na numer alarmowy zadzwonił mieszkaniec ulicy Grażyny. Powiedział, że w mieszkaniu sąsiada słyszy dźwięk czujnika gazowego.
Sytuacja była poważna. Lokatorzy nie otwierali mimo pukania do drzwi, choć ich samochód stał zaparkowany przed blokiem. - Istniało niebezpieczeństwo, że mogło dojść do tragedii - informuje Andrzej Fijołek z lubelskiej policji.
Na miejsce przyjechał dzielnicowy, który zadzwonił do właściciela mieszkania. Okazało się, że jest on poza Lublinem, a w mieszkaniu nikogo nie ma. Mężczyzna szybko jednak przyjechał.
- Okazało się, że gaz ulatniał się z piecyka w zamkniętej w łazience. Gdyby nie czujność sąsiada, nagromadzony gaz mógł doprowadzić do tragedii - dodaje Andrzej Fijołek.