W Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie działa nielegalnie dom pogrzebowy - odkryliśmy wczoraj.
Matka Ewy M. zmarła w Szpitalu Wojskowym w Lublinie. Kiedy córka zgłosiła się do szpitala, zaczepił ją w holu nieznany mężczyzna. - Mam firmę pogrzebową - powiedział. I wcisnął w dłoń zszokowanej kobiety tysiąc złotych. - Proszę skorzystać z moich usług, a nie konkurencji - kusił. I dorzucił wahającej się Ewie M. kolejną pięćsetkę.
Ewa M. zgodziła się. "Profesjonalista” zabrał zwłoki ze szpitala. Córka chciała jednak zobaczyć ciało matki. Zadzwoniła do przedsiębiorcy pogrzebowego. Wtedy mężczyzna zaczął kręcić. - Nie chciał podać adresu swojej firmy pogrzebowej. Odmawiał pokazania sali pożegnań. Ostrzegał, żeby nie wypytywać nikogo o jego zakład. W końcu umówił się ze mną w pobliżu ul. Jaczewskiego. Stamtąd było już blisko do jego firmy. Mieściła się w... garażu należącym do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej przy ul. Jaczewskiego 7.
Pojechaliśmy tam wczoraj. "Zakład pogrzebowy na najwyższym poziomie” był zamknięty. Zadzwoniliśmy po właściciela. Przyjechał po kwadransie. Przyznał, że niewielki szyld "Dom pogrzebowy Spoczywaj w Pokoju” powiesił na drzwiach garażu kilka godzin wcześniej. - Ja tu jestem bezprawnie - wypalił bez ogródek Andrzej Kaczmarczyk, właściciel firmy. - Ale bez obaw, zapraszam do środka.
Nie weszliśmy przez drzwi garażu, lecz przez szpital. Kaczmarczyk wyjął z kieszeni klucz i otworzył drzwi szpitalnego prosektorium, przez które weszliśmy do garażu przerobionego na dom pogrzebowy.
• Jest pan tu bezprawnie. Kto dał panu klucz do prosektorium?
- Dają mi bez problemów - wyjaśnił. - To nietrudne, bo mój znajomy tu pracuje.
O tym, że Kaczmarczyk prowadzi na terenie szpitala dom pogrzebowy, dyrekcja Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej nic nie wie. - W naszym prosektorium mogą znajdować się wyłącznie ciała pacjentów zmarłych w naszym szpitalu - podkreśla Janina Pieńkowska, dyrektorka centrum. Była przerażona naszym odkryciem.
Pracownicy centrum nie ukrywali przed nami, że znają Kaczmarczyka. Mówili, że jego znajomy pracuje zarówno w prosektorium przy Jaczewskiego 7 jak i w Szpitalu Wojskowym. - Kręcą się tu i tam. Mają dostęp do wszystkich pomieszczeń - wyznała prosząca o anonimowość pracownica szpitala. - Ta sprawa musi zostać wyjaśniona - deklaruje dyrektor Pieńkowska.
Ewie M. udało się przenieść ciało matki do innej firmy pogrzebowej. - Kaczmarczyk dzwonił do mnie, prosił aby nie nagłaśniać sprawy. Nawet odszkodowanie mi oferował.
Wczoraj próbowaliśmy się skontaktować z szefem szpitala wojskowego. Chcieliśmy zapytać, czy wie o związkach Kaczmarczyka z pracownikiem jego szpitala. Lekarz dyżurny powiedział, że nie zna numeru telefonu komórkowego do dyrektora szpitala. Do sprawy wrócimy.