O wigilijnym karpiu nawet nie myślą. Bo najpierw muszą znaleźć miejsce, gdzie ktoś pozwoli im spędzić najbliższe dni. Lubelscy bezdomni zaczynają walkę o ciepły kąt na święta.
Rzeczywiście. Lubelski PKS zamknie dziś oba dworce już o godz. 19. – Otworzymy dopiero w poniedziałek rano – mówi Ryszard Jasiński, dyrektor PKS Lublin. – W tym czasie nikt nie będzie mógł przebywać na terenie naszych obiektów.
Nieco lepiej wygląda sytuacja z dworcami PKP. – W święta będziemy zamykali każdej nocy na dwie godziny, między godz. 1 a 3 – wyjaśnia Zbigniew Tracichleb, dyrektor Zakładu Przewozów Regionalnych PKP w Lublinie. – Tylko wtedy bezdomni będą musieli opuścić dworzec. O każdej innej porze nikt nie powinien im robić żadnych problemów. Pod warunkiem że będą zachowywać się kulturalnie.
Przez całe święta zamknięta będzie jadłodajnia Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta przy ul. Zielonej 3. – Ciepłe posiłki zaczniemy wydawać dopiero na początku roku, po święcie Trzech Króli, czyli 6 stycznia – tłumaczy Agnieszka Besztak z jadłodajni. – Przykro mi. Tak jest co roku – zaznacza. – Ale jak ktoś przyjdzie do nas po chleb, to na pewno dostanie bochenek.
W znacznie lepszej sytuacji są ci, którym udało się znaleźć miejsce w jednym ze schronisk dla bezdomnych. Choć nie było łatwo. Bo większość łóżek bezdomni zajęli już kilka tygodni temu. – To będą piękne święta – cieszy się pani Maria, która przebywa w schronisku przy ul. Garbarskiej. – Mam zapewnione łóżko i nie muszę się martwić o to, gdzie spędzę wigilię. A może nawet uda mi się zjeść jakąś wigilijną potrawę? Byłoby cudownie – dodaje.
– Planujemy wigilię dla mieszkańców naszych placówek – mówi Waldemar Sztajdel ze Stowarzyszenia „Nadzieja”, które prowadzi w Lublinie kilka schronisk. – Podzielimy się opłatkiem. Zjemy potrawy, które powinny się znaleźć na wigilijnym stole. Wieczerza odbędzie się w schronisku przy ul. Abramowickiej, bo tam mamy najwięcej miejsca.
A co z tymi, którym wcześniej nie udało się zaklepać miejsca w noclegowniach? – Wolny talerzyk przy wigilijnym stole na pewno się znajdzie – podkreśla Sztajdel. – Przecież tak nakazuje tradycja. Zawsze należy zostawić wolne nakrycie dla niespodziewanego gościa. A takich na pewno nie zabraknie.