Kończąc warszawską SGH dostaniesz średnio 3,5 tys. zł brutto, po lubelskim UMCS – 2275 zł. W teorii. Bo praktyka, jak mówią absolwenci naszych uczelni, wygląda znacznie gorzej.
Firma Sedlak & Sedlak właśnie opublikowała ranking studiów i uczelni, który powstał na podstawie Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń w 2012 roku. To największe pozarządowe badanie płac w Polsce – wzięło w nim udział ponad 100 tys. osób. Ma pokazać jak absolwenci radzą sobie na rynku.
Powstał też ranking uczelni, po których można zarobić najwięcej. Liderem jest warszawska Szkoła Główna Handlowa (3500 tys. zł), dalej są politechniki: warszawska (3380 zł) i gdańska (3200 zł). Wśród 25 najlepszych uczelni kraju jest jedna z naszego regionu. Na 22. miejscu znalazł się lubelski UMCS. Jego absolwenci mogli w ub. roku liczyć średnio na 2275 zł.
– Po to tworzymy nowe kierunki studiów odpowiadające na potrzeby rynku pracy, prowadzimy studia zamawiane przez rząd, współpracujemy z biznesem, żeby naszym absolwentom było lepiej – mówi Aneta Śliwińska z biura prasowego uniwersytetu. – W tym roku również szykujemy nowe kierunki. Oferujemy też studentom tzw. szkolenia miękkie, żeby jako absolwenci mogli sobie lepiej poradzić.
3 tys. zł (brutto) daje średnio dyplom kierunków technicznych
2,8 tys. zł kierunków ścisłych
2,7 tys. zł kierunków ekonomicznych
2 tys. zł kierunków pedagogicznych
Raport a życie
• Patrycja (po dwóch kierunkach na Uniwersytecie Przyrodniczym)
Znalazłam pracę, ale w Warszawie. W innych miastach w Polsce miałabym znacznie większe problemy.
• Katarzyna
Trudno mi było znaleźć pracę po studiach, ponieważ na rynku nie ma zapotrzebowania na humanistów. Poza tym, jestem osobą niepełnosprawną, a to zniechęca potencjalnych pracodawców.
• Izabella (po ekonomii UMCS)
Od półtora roku szukam pracy i niestety – jak połowa z mojego kierunku – jestem na bezrobociu. Część z tych, którzy mają pracę, wyjechali za granicę. Daję sobie czas do czerwca. Jak nie znajdę tu pracy, wyjeżdżam. Studia nie dały mi absolutnie nic. Oprócz wyrzuconych w błoto pieniędzy.
• Wojtek (po administracji UMCS)
Prawda jest taka, że za decyzję podjętą po maturze płacę dzisiaj wysoką cenę, jaką jest moje bezrobocie. Mógłbym wyjechać do Warszawy czy za granicę. Ale czy w ten sposób wyglądać ma życie tysięcy podobnych do mnie?
2,5 roku temu ukończyłam prawo na UMCS. W trakcie studiów pracowałam na infolinii. Potem przeszłam na kolejną, z której zrezygnowałam (umowa zlecenie, 1000 zł netto). Bardzo długo szukałam pracy. Zatrudniłam się w centrali Żagla, stanowisko związane z wykształceniem, za przyzwoite pieniądze i normalne warunki pracy. Powoli następuje likwidacja Żagla, więc od grudnia jestem bez pracy. Jedyne oferty, jakie napływają, to umowa zlecenie bez podstawy albo własna działalność. W październiku podchodzę do egzaminu na aplikację. Jeśli nie wypali, razem z mężem uciekamy z Polski.
• Magda
Już na studiach zaczęłam szukać pracy. Jedyne, co udało mi się znaleźć, to oczywiście "słuchawka”, bo co innego można by tutaj znaleźć. Potem przeniosłam się do Warszawy, gdzie robiłam studia magisterskie. Tam nie było większego problemu i wreszcie normalna wyplata w okolicach 3000 zł "na rękę” plus profity. Po skończeniu studiów wróciłam do Lublina i teraz już ponad rok szukam pracy. Brak słów. Łatwiej znaleźć pracę studentom, bo pracodawca nie płaci za nich składek. U mnie dodatkowym problemem dla pracodawcy jest fakt, że mam 2-letnie dziecko.
• Karolina
Pracy po studiach (administracji) w zawodzie znaleźć nie mogę. Śledzę ogłoszenia w BIP, jest ich bardzo mało. Zazwyczaj potrzebują osób z doświadczeniem – nie wiem, kiedy miałabym je zdobyć. W tym momencie pracuję w sklepie odzieżowym i zarabiam najniższą krajową.
• Łukasz
Ukończyłem obrót towarowy i obsługę celną na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie w 2011 r. Przez rok pracowałem jako konsultant telefoniczny w jednej z sieci komórkowych, zarabiałem miesięcznie 1200-1300 zł (7,78 zł netto/h), na umowę zlecenie. Nie przedłużono mi kolejnej, comiesięcznej umowy. Obecnie poszukuję pracy.
• Patrycja
Ukończone dwa kierunki – ochronę środowiska w 2010 r. oraz architekturę krajobrazu w 2011 r., oba na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Znalazłam pracę, ale w Warszawie. Pierwszą na 5-miesięczną umowę zlecenie, 2000 zł netto – stoisko z roślinami ogrodowymi. Drugą na umowę o pracę, dostaję 3000 zł brutto – biuro urbanistyczne. Dodatkowo trzecią na umowę o dzieło – nauczyciel w weekendowej szkole policealnej, średnio ok. 300 zł miesięcznie netto. Chyba nie jest źle, w porównaniu do większości moich znajomych ze studiów. Mam niestety świadomość, że w innych miastach w Polsce miałabym znacznie większe problemy.
• Katarzyna
Jestem absolwentką filologii romańskiej na UMCS. Trudno mi było znaleźć pracę po studiach, ponieważ na rynku nie ma zapotrzebowania na humanistów. Poza tym, jestem osobą niepełnosprawną, a to zniechęca potencjalnych pracodawców. Próbowałam znaleźć odpowiednie zajęcie dla siebie na różne sposoby: bezpłatne praktyki, wolontariat. Obecnie pracuję w zawodzie w Lublinie (uczę języka francuskiego, niepełny etat w publicznej szkole), jednak godzin tego języka w szkołach jest coraz mniej, a nie posiadam uprawnień do nauczania innego.
Nadal czekamy na Wasze relacje. Przesyłajcie je na adres: bednarczyk@dziennikwschodni.pl.