Pozbycie się części majątku, powołanie nowych spółek i dalsze działanie firmy w obliczu strat finansowych. To jedne z głównych spraw, jakim zajmie się 3 lipca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Zakładów Tytoniowych w Lublinie. Pracownicy obawiają się, że to kolejny krok do upadku firmy.
Sytuacja w ZTL zaniepokoiła również rolników zrzeszonych w związkach zawodowych. Sprawą zajęła się Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego. Poniedziałkowe spotkanie nie przyniosło rozstrzygnięć. Nie udało się też rozwiać wszystkich wątpliwości. Oficjalnie związkowcy mówią o zbliżeniu stanowisk. Z drugiej strony przyznają, że sytuacja plantatorów może być coraz gorsza.
– Już w tym roku ilość skupionego na Lubelszczyźnie tytoniu Bradley zmniejszy się czterokrotnie, z 2 tys. do zaledwie 500 ton – mówi Leszek Barwiński, przewodniczący Lubelskiego Zarządu Regionalnego OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych. – Może też dojść do przeniesienia produkcji z Lublina do Krasnegostawu.
Następne posiedzenie rolnej grupy roboczej WKDS zaplanowano na połowę lipca. Wezmą w nim udział przedstawiciele resortów rolnictwa i gospodarki.
– Sytuacja w ZTL będzie monitorowana na bieżąco – zapewnia Kamil Smerdel, rzecznik wojewody. – W razie potrzeby podejmowane będą kolejne przewidziane prawem i kompetencją komisji kroki.
Zakład należący do francuskiej firmy Biosyntec popada ma kłopoty finansowe. Firma nie spłaca zobowiązań, liczonych w milionach dolarów. Komornik regularnie blokuje konta spółki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że największe szanse na przetrwanie ma FTK Krasnystaw, spółka-córka ZTL.
Jaki los czeka lubelski zakład? Jak ustaliśmy jego majątek ma być zabezpieczeniem obligacji, których emisję planuje FTK. Pracownicy zakładów obawiają się, że może to być jedynie sposób na szybkie pozyskanie kapitału. Jeśli spółka z Krasnegostawu nie wykupi obligacji w terminie, lubelską fabrykę czekałby upadek.