Spółka Inżynierów SIM, jedna z prężniejszych lubelskich firm, nie zgadza się z oskarżeniami o wyprowadzanie państwowych pieniędzy przeznaczonych na sprzęt dla policji. Szefowie firmy przyznają jednak, że płacili miliony złotych firmie mieszczącej się w rozpadającej się chałupie.
tuż przy granicy z Rosją.
Kiedy operacjami finansowymi SKDW zainteresował się olsztyński urzędnik skarbowy, do sprawy włączył się senator SLD Wiesław Pietrzak. Zbeształ skarbówkę za "męczenie” firemki.
Wczoraj szefowie SIM wydali oświadczenie, w którym twierdzą że "Gazeta” napisała tekst nierzetelnie. - Spółka SIM nigdy nie sprzedawała żadnych zestawów dla Zarządu Służby Więziennej - czytamy w oświadczeniu. Prezes SIM nie zaprzecza jednak, że rejestratory jego firmy trafiły do więziennictwa. - Były to jednak umowy z prywatnymi podmiotami, które odsprzedawały rejestratory - mówi Krzysztof Muciek.
- Nie dociekaliśmy, gdzie się znajduje, ani jak wygląda siedziba firmy SKDW. Istotne były referencje firmy i zdolność wykonania zlecenia - dodaje Muciek.
Według prezesa SIM, firma SDKW dostała zlecenie, bo przedstawiła najkorzystniejszą ofertę na wykonanie niezbędnych prac.
Sprawę umów na rejestratory od tygodnia bada Centralne Biuro Śledcze. (gp)