Psom jest potrzebna ocieplana buda i ciepły posiłek, kotom wystarczy uchylić piwniczne okienko. Inaczej mogą nie przetrwać mrozów.
– Na ulicach nie ma bezpańskich psów – mówi prof. Halina Kowalska-Pyłka, prezes Lubelskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt w Lublinie. – Jeśli takie zwierzę błąka się, jest wyłapywane i odwożone do schroniska.
Dlatego podczas siarczystych mrozów nie ma obawy, że bezpańskiemu psu stanie się krzywda.
– Warunki w schroniskach: lubelskim i nowym świdnickim są dobre – uważa prof. Kowalska-Pyłka. – Psy mają ciepły kąt do spania i odpowiedni posiłek. Nic im nie grozi.
W schronisku żyje ok. 170 psów. Przyjmowane są wszystkie, bez wyjątku. Sporo z nich znajduje dom, bo są ludzie pragnący wziąć zwierzęta pod swój dach.
– Październik był pod tym względem rekordowy – twierdzi Anna Mamcarz, administrator schroniska. – Do ludzi trafiło 95 psów. W tym czasie do schroniska przyjęto 84 psy.
Te, które ciągle czekają na właściciela, dostają codziennie ciepły posiłek: kaszę z mięsem i warzywami. Psy mają ocieplone budy.
– Ale we wsiach i małych miasteczkach jest bardzo źle – uważa prof. Kowalska-Pyłka. – Ludzie ciągle nie potrafią zrozumieć, że pies czuje głód i zimno, jak my. Musi zjeść coś gorącego, mieć ciepłą budę, by nie zamarznąć.
W Lublinie bardzo źle jest bezpańskim kotom, które żyją w kamienicach i blokach. Udaje im się przeżyć dzięki pomocy ludzi. Są lokatorzy, którzy pomagają kotom, innych to drażni.
Np. na osiedlu Słowackiego LSM w piwnicach kilkudziesięciu bloków mieszkają bezdomne koty.
– Szacujemy, że jest to około ośmiu dużych stad – powiedział Andrzej Małaj, zastępca kierownika administracji osiedla Słowackiego. – Stado liczy do kilkunastu kotów.
Pracownicy administracji uważają, że bezdomne koty to coraz większy problem, bo kotów z roku na rok przybywa.
– Lokatorzy skarżą się na fetor bijący z piwnic – wylicza Małaj. – Gdy przyjaciele kotów otwierają okienka do piwnic, inni mieszkańcy narzekają, że ciepło ucieka i wzrastają koszty ogrzewania mieszkań.
Na tym tle dochodzi do sprzeczek. Jedni ustawiają pojemniki z jedzeniem, drudzy je wyrzucają. Przeganiają koty.
– Szczególnie teraz, gdy jest zimno, potrzebują one uchylonego okienka do piwnicy – dodaje prezes Kowalska-Pyłka. – Niestety, mało gdzie mają szansę skryć się przed mrozem. Okienka są zamykane. Szczególnie młode koty mogą nie przeżyć temperatury minus 18 stopni Celsjusza.