Doczekaliśmy się! To będzie nasz drugi dom – mówią chorzy z Polskiego Stowarzyszenia Ludzi Cierpiących na Padaczkę. Po latach starań, w wydzierżawionym od miasta lokalu przy ul. Spokojnej, kończą ostatnie prace remontowe.
– Kilka dni temu przyszedł tu młody chłopak, który dowiedział się o swojej chorobie. Przeżył szok, musiał zawiesić studia. Od razu włączył się w prace przy porządkowaniu pomieszczeń przy Spokojnej – mówi Barbara Lisek,
prezes lubelskiego oddziału stowarzyszenia.
Organizacja działa od 16 lat, skupia ponad 100 osób chorych na najcięższe postaci epilepsji z całego regionu. – Padaczka dotyka coraz częściej ludzi bardzo młodych, brutalnie krzyżując plany i odbierając nadzieję na naukę czy pracę. Bo nikt nie chce zatrudniać kogoś, kto ma nawet kilka ataków padaczki dziennie – mówi prezes Lisek. – Wśród nas jest chłopak, który z powodu padaczki musiał opuścić seminarium duchowne, jest niedoszła dentystka, ale jest też doktorantka wyższej uczelni. Wszyscy utrzymują się z niezwykle skromnych (ok. 400 zł) rent.
Do tej pory stowarzyszenie było bezdomne. Chorzy korzystali z gościnności innych organizacji, które użyczały im swoich pomieszczeń, spotykali się kątem.
Wydzierżawiony od miasta lokal został przez chorych odremontowany. Trzeba było odgrzybić ściany, odmalowano nawet elewację budynku, oczyszczono prowadzące do wejścia chodniki. – Nie mamy tylko jeszcze telefonu – dodaje Lisek.
Otwarcie siedziby stowarzyszenia odbędzie się w środę o godz. 12.
Anna Augustowska
Warto przyjść
W nowym lokalu przy ul. Spokojnej 2 spotkania chorych będą odbywać się w każdy czwartek od godz. 13 do 16. Jeśli będzie taka potrzeba także w poniedziałki. Obok spotkań z lekarzami stowarzyszenie chce wprowadzić zajęcia z psychologiem. Wkrótce będzie też gotowa internetowa strona stowarzyszenia. Na razie można kontaktować się telefonicznie z prezes stowarzyszenia, dzwoniąc pod jej prywatny numer 53 46 921.