Piotr Cioczek, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie, nie chce u siebie ciężko chorych pacjentów.
- Przyjmowanie pacjentów w stanach ciężkich i beznadziejnych z innych szpitali naraża nasz szpital na wykonywanie drogich procedur - napisał w październiku dyrektor Cioczek do prof. Piotra Paluszkiewicza, wtedy ordynatora chirurgii. - Oczekuję od pana dołożenia wszelkiej staranności, aby nie pogrążać szpitala w długi.
- Oddział chirurgii ogólnej jest bardzo deficytowy - czytamy też w piśmie. - Prowadzony przez pana oddział jest oddziałem chirurgii ogólnej, a nie oddziałem onkologii, nie jest kliniką, gdzie tacy chorzy powinni być leczeni.
Prof. Paluszkiewicz zwolnił się w trybie natychmiastowym dwa tygodnie temu. Nie wiadomo, czy pismo miało wpływ na jego dymisję. Wczoraj nie udało nam się z nim porozmawiać. Dwa tygodnie temu był tak rozgoryczony, że powiedział jedynie: - Oddział, którym kierowałem był i jest mi bardzo bliski. Ciężko pracowaliśmy, robiliśmy dobre rzeczy dla chorych.
Lekarzom ze szpitala włos się zjeżył na głowie na widok pisma. - Mamy wyrzucać na bruk pacjentów z chorobą nowotworową? - bulwersuje się dr Stefan Panasiuk, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu im. Jana Bożego. - Na całym świecie chirurdzy operują nowotwory. Nasz szpital daje nadzieję nawet beznadziejnie chorym.
Mateusz Kowalczyk z Lublina był 13 razy w Janie Bożym, w tym 9 razy na stole operacyjnym. - Dwa nowotwory pokonane dzięki ordynatorowi chirurgii - opowiada z wdzięcznością. - Jego personel stawiam za wzór doskonałości.
-Oszczędza na pacjentach, personelu oraz wyposażeniu, bo nie chce narobić długów - mówią o dyrektorze lekarze i pielęgniarki.
Brak długów to karta przetargowa dyrektora. Chociaż wszystkie związki zawodowe żądają jego odwołania, marszałek województwa zwleka z dokończeniem procedury odwoławczej. Wczoraj związkowcy znowu u niego byli. - Jesteśmy gotowi do strajku ciągłego, jeśli go nie odwołają - mówi Marzena Siek, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w Janie Bożym.
Zarząd Województwa ma zająć się dyrektorem szpitala w środę. Na poniedziałek ogłoszono w szpitalu pogotowie strajkowe. Na wszelki wypadek, gdyby sprawa Cioczka wypadła z porządku obrad zarządu.
Wczoraj dyrektor szpitala rozłączył się, gdy do niego zadzwoniliśmy.
DLA DZIENNIKA WSCHODNIEGO
Nie wyobrażam sobie, aby odesłać chorego na raka, bo w nazwie oddziału nie ma "onkologiczny”. Szpital to nie fabryka śrubek, na których się zarabia. Tutaj nie można mieć wyników finansowych, choć pewnie dyrektor Cioczek pod taką presją żyje. Misją szpitala jest leczyć.