Czteroletnia Martynka ze Świdnika, chora na nowotwór, promieniała wczoraj szczęściem. Marzyła o tym, by zostać królewną Fioną z filmu "Shrek”.
Byliśmy świadkami tej magicznej sceny, która rozegrała się w domu Martynki. Dziewczynka czekała razem z mamą. - Puk, puk - rozległo się za drzwiami. Do mieszkania weszło kilka nieznajomych osób obładowanych mniejszymi i całkiem wielkimi pakunkami. - Mamy dla ciebie prezent - przywitali się wolontariusze fundacji "Mam marzenie”. - Pomóc, czy sama sobie poradzisz z rozpakowywaniem?
- Sama sobie poradzę - Martynka dziarsko zabrała się za rozwijanie zielonych pakunków, zupełnie nie przejmując się błyskiem fleszy fotograficznych i kamery telewizyjnej.
Z pierwszego pakunku wyjęła długą, zieloną suknię, z drugiego czerwone włosy. - A tutaj są klapki i korona Fiony - krzyknęła radośnie.
Ale to nie koniec szczęścia. Bo oprócz stroju słynnej królewny, dziewczynka dostała lalkę dorównującą wzrostem jej samej. - O! I jeszcze wózek dla lalki - ucieszyła się, rozpakowując największą paczkę.
Pani Dorota, mama dziewczynki opowiada, jak doszło do wczorajszego obdarowania. - W Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie Martynka jest leczona na nowotwór oczodołu, wolontariuszka fundacji rozmawiała z córką. Oceniła, że jej marzenia są bardzo konkretne i możliwe do spełnienia.
Niespodziankę dla Martynki przygotował lubelski oddział fundacji. Spełnić marzenie pomogli, jak zwykle sponsorzy. Tym razem byli to ... nowożeńcy Agnieszka i Piotr Rakowieccy. Razem z wolontariuszami przydźwigali wczoraj prezenty. - Nasz ślub odbył 23 września - powiedzieli nam. - Poprosiliśmy gości, aby nie przynosili kwiatów lecz pieniądze z przeznaczeniem na spełnienie marzeń chorych dzieci. Kwiaty zwiędną, a taka chwila jest czymś wspaniałym i niezapomnianym. Pieniędzy zebranych na ślubie wystarczy na spełnienie marzeń jeszcze jednego, chorego chłopca.