Trzeba dysponować lawetami i 60-tonowym dźwigiem. Dobrze też oszukać leśniczego. Po spełnieniu tych warunków można już wywozić czołgi z poligonu w Jagodnem koło Łukowa.
Wcześniej mężczyźni zamówili 60-tonowy dźwig i cztery samochody z lawetami.
- Nie miałem pojęcia, że nasz sprzęt posłuży do transportu kradzionego towaru - przekonuje Piotr Zając, szef firmy ZTE Lublin, która wynajęła auta. - Przecież nie będę wymagał dowodów zakupu każdego towaru, który mamy wieźć.
We wtorek wieczorem konwój jechał już po czołgi. Cel? Poligon 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego w Jagodnem. To czterysta nieogrodzonych hektarów w samym środku Nadleśnictwa Łuków.
- Praktycznie każdy może tam wjechać - mówi Tomasz Kruk, sekretarz gminy w Stoczku Łukowskim. Tylko podczas ćwiczeń drogi na poligon zamyka wojsko. Na co dzień terenu pilnuje jedynie kilku żołnierzy.
Złodzieje nadjechali od strony Siedlec.
- Konwój wjeżdżający do lasu zwrócił uwagę leśniczego - opowiada Andrzej Decka, zastępca nadleśniczego. - Zatrzymał auta. Usłyszał od kierowców, że jadą na poligon na mocy uzgodnień z wojskiem.
- W środę między godz. 9 a 10 dostaliśmy z poligonu zgłoszenie o kradzieży - informuje podinsp. Andrzej Biernacki z łukowskiej policji. Niedługo później policjanci z Radzynia Podl. zatrzymali jedną z lawet w miejscowości Biała.
- Gdy zaczęli zdejmować pierwszy czołg, zapytałem o dowód zakupu - tłumaczy Polak. - Mieli przywieźć fakturę, zanim zdejmą z kolejne. Wtedy zniknęli. A u mnie pojawiła się policja.
Policjanci ustalili, że w kradzież są zamieszani dwaj mieszkańcy Lublina w wieku 25 i 35 lat: Marcin K. i Sylwester B. Najprawdopodobniej to oni zlecili wywiezienie czołgów. Zostali zatrzymani i dziś usłyszą zarzuty. Grozi im do pięciu lat więzienia.