Jest szansa, że w przyszłym roku miejski monitoring rozrośnie się o kolejnych dwadzieścia kamer. To propozycja urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Teraz muszą tylko przekonać prezydenta i radnych, by dali na to pieniądze.
– Planujemy wystąpić o milion złotych na ten cel – zapowiada Grzegorz Hunicz, dyrektor Wydziału Informatyki i Telekomunikacji w Urzędzie Miasta. – To pozwoliłoby na montaż ok. 20 kamer.
Co wyjdzie z tych planów – dopiero się okaże. Projekt przyszłorocznej listy wydatków jeszcze się tworzy, później dostaną go radni, którzy też mogą solidnie go "przemeblować”. W zeszłym roku urzędnicy odpowiedzialni za rozwój monitoringu też starali się o milion złotych, ale im się to nie udało.
– Żadne miasto w Polsce nie jest w stanie pokryć całego terenu monitoringiem. Szacunkowy koszt objęcia całego Lublina kamerami to kilkadziesiąt milionów złotych. A żeby na bieżąco śledzić obraz z takiej sieci musielibyśmy zatrudnić jeszcze kilkadziesiąt osób – przyznaje Jerzy Ostrowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego. I zachęca, by same spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe instalowały kamery, które później miasto mogłoby włączyć do swojej sieci.
Do takiego rozwiązania przymierza się już Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa.
– Mamy siedem osiedli, na każdym chcemy mieć monitorowane dojścia do budynków. Jesteśmy na etapie opracowania dokumentacji i tworzenia kosztorysów mówi Jan Gąbka, prezes LSM.
– W zależności od tego, jaka to będzie kwota, sprawdzimy, czy wystarczy na to pieniędzy z opłat, czy też opłaty będzie trzeba podnieść i zapytamy o to mieszkańców. To oni zdecydują – dodaje Gąbka.
Ratusz będzie też namawiać rady dzielnic, by część funduszy, której nie zdołają w tym roku wykorzystać przeznaczyły właśnie na montaż kolejnych kamer.
– To szybka sprawa, szybsza niż budowa chodnika, czy schodów – podkreśla Hunicz. Chce również przekonać władze uczelni, by przynajmniej część kamer z terenu miasteczka akademickiego została włączona do miejskiej sieci. Teraz to odrębny system.
Lokalizacje nowych kamer są ustalane z policją. – Dążymy m.in. do tego, żeby otoczyć dzielnice kamerami na drogach wjazdowych – mówi Artur Ertman, zastępca komendanta miejskiego policji. Takie rozmieszczenie monitoringu mogłoby m.in. pomóc w schwytaniu podpalaczy aut, którzy od początku roku wywołali już 26 pożarów.
W tej chwili do miejskiej sieci podłączonych jest 70 kamer. – Jakbyśmy mieli ich 150 lub 200, to wtedy można by uznać, że system dobrze zabezpiecza miasto – dodaje Hunicz. W zeszłym roku dzięki monitoringowi policja schwytała na gorącym uczynku trzech przestępców, do dwóch innych dotarła dzięki nagraniom. Ujawniła też 215 wykroczeń.
Niezależnie od tego, czy będą pieniądze na kamery, czy nie, to monitoring pojawi się w Ogrodzie Saskim w ramach rewitalizacji parku.