Arkadiusz C. radca prawny z Lublina, odpowiada przed sądem za tragiczny wypadek. Potrącił studentkę, która wbiegła na przejście dla pieszych. Biegli uznali, że gdyby jechał wolniej, dziewczyna mogłaby przeżyć.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Proces Arkadiusza C. rozpoczął się wczoraj w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. 35-latek nie pojawił się na sali rozpraw. Z jego oświadczenia wynika, że nie chce uczestniczyć w rozprawach. Podczas wcześniejszego przesłuchania w prokuraturze nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Do wypadku, w którym zginęła 21-letnia Aleksandra, studentka z Zamościa, doszło w styczniu 2014 r. Wieczorem dziewczyna wyszła pobiegać. Miała na sobie ciemny strój, a w uszach słuchawki. Biegła wzdłuż ul. Zana. Dotarła do zebry przy hipermarkecie Leclerc.
– Wbiegła na przejście i została potrącona przez samochód. Odrzuciło ją na jakieś 15-20 metrów – zeznał wczoraj w sądzie Hubert S. Jechał za volkswagenem, który potrącił studentkę. Przyznał, że zbliżając się do pasów poprzedzający go samochód nie hamował. Tuż po wypadku kierowca zatrzymał się i podbiegł do leżącej na jezdni dziewczyny.
– Krzyczał „Jezu co ja zrobiłem! Ona mi wbiegła pod koła” – opowiadał śledczym jeden ze świadków. Feralnego dnia stał na przystanku przy hipermarkecie. Zwrócił uwagę na mijającą go studentkę. Zapamiętał jej ciemny strój i słuchawki w uszach.
– Odwróciłem się w stronę przejścia i zobaczyłem jak leci, a potem upada na krawężnik – relacjonował mężczyzna.
Aleksandra zginęła na miejscu. Kierowca volkswagena był trzeźwy. Powołani później biegli ocenili, że bezpośrednia przyczyną wypadku było zachowanie studentki. Nie upewniła się, czy może przekroczyć jezdnię i wbiegła wprost pod nadjeżdżające auto. Śledztwo zostało umorzone, ale rodzina zmarłej złożyła skuteczne zażalenie.
Sprawą zajął się wtedy zespół biegłych z Krakowa. Potwierdzili oni ustalenia swoich poprzedników. Dodali jednak, że Arkadiusz C. przyczynił się do śmierci dziewczyny. Miał bowiem jechać z prędkością 63 km/h, a więc powyżej normy dozwolonej w terenie zabudowanym. Poza tym zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych nie zwolnił. Eksperci uznali, że kierowca powinien spodziewać się, że na przejściu mogą być piesi. Zwłaszcza, że tuż obok jest popularne centrum handlowe.
Tuż po wypadku kierowca tłumaczył, że nie widział dziewczyny. Biegli uznali, że wypadek był nieunikniony, ale mniejsza prędkość volkswagena dałaby jej szansę na przeżycie. Jadąc z przepisową prędkością i w porę hamując, kierowca mógł zwolnić do 35-25 km/h. Ze statystyk wynika, że najwyżej 10 proc. takich zderzeń kończy się śmiercią pieszego.
Arkadiuszowi C. grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.