Choć już luty, to z przydrożnych billboardów wciąż płyną świąteczne i noworoczne życzenia od polityków. – Granica między agitacją wyborczą, a działalnością informacyjną jest bardzo cienka – komentuje prawnik z Krajowego Biura Wyborczego
Z tej formy dotarcia do wyborców korzystają politycy różnego szczebla: samorządowcy, posłowie, europarlamentarzyści. Życzenia wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku powszechnie płyną z billboardów i innych nośników reklamowych.
– Billboardy zazwyczaj są wynajmowane na miesiąc. Często jednak zostają na dłużej i są zaklejane dopiero po rozpoczęciu kolejnej kampanii w tej samej lokalizacji – mówi pracownik jednej z lubelskich agencji reklamowych. – Politykom zależy na jak najdłuższym eksponowaniu swojej twarzy. Z drugiej strony, nie wygląda to dobrze, jeśli ktoś w lutym pozuje na tle choinki obwieszonej bombkami.
Starzy polityczni wyjadacze maja na to swoje sposoby.
– Ja takie billboardy wynajmuję od lat. Składam na nich życzenia na cały rok, żeby nie wyglądało źle, jeśli taka reklama powisi dłużej – mówi wicemarszałek województwa lubelskiego Krzysztof Grabczuk (PO). I zapewnia, że działalność tą finansuje z własnej kieszeni.
Podobne zapewnienie słyszymy od radnego sejmiku województwa Andrzeja Pruszkowskiego (PiS). – W ubiegłym roku po raz pierwszy skorzystałem z tej formy składania życzeń. Inspiracją była dla mnie aktywność na tym polu europosła Krzysztofa Hetmana – mówi nam Pruszkowski.
Rzeczywiście, eurodeputowany z PSL od dawna wiesza w Lublinie i regionie billboardy ze świątecznymi życzeniami. - Cieszę się, że inni korzystają z moich pomysłów. Ale nie nadążają za trendami, bo tym razem moje billboardy wyglądały trochę inaczej - mówi Hetman.
Na jego billboardach, które wciąż można zobaczyć m.in. w Lublinie, nie widać jego twarzy. Europoseł postanowił za to zaakcentować przypadające w tym roku stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Za reklamy nie zapłacił jednak z własnej kieszeni. - Sfinansowałem je z puli, jaką każdy europarlamentarzysta dysponuje na promocję - tłumaczy.
– Takie działania mają poprawić wizerunek i zaakcentować obecność danego polityka w przestrzeni wyborczej – komentuje dr Wojciech Maguś, politolog i medioznawca z UMCS. – Zbliża się maraton wyborczy, więc każdemu zależy, by jak najmocniej zakotwiczyć się w naszej świadomości. Przypominając o swojej osobie w kontekście Bożego Narodzenia można pokazać się jako ktoś, kto troszczy się o zwykłego człowieka i pamięta o ważnych wydarzeniach.
Czy tego typu promocja poza okresem kampanii wyborczej jest zgodna z prawem? – Granica między agitacją wyborczą, a działalnością informacyjną, jest bardzo cienka. I nie ma co ukrywać, że tego rodzaju działania nasilają się przed wyborami – mówi Grzegorz Gąsior z Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów KBW. – Nie jest to zabronione, pod warunkiem, że tego typu materiały nie noszą cech agitacji wyborczej, tj. m.in. nie pojawia się w nich odniesienie do wyborów, słowo „kandydat” czy logo komitetu wyborczego – tłumaczy.
Do delegatur Krajowego Biura Wyborczego w naszym województwie żadne zgłoszenia o takich nieprawidłowościach w ostatnich miesiącach nie docierały.