W sobotę na krajowym zjeździe spotkali się ludowcy. Poparcie PSL dla Zbigniewa Religi w wyborach prezydenckich, okazało się końcem prezesury Janusza Wojciechowskiego. Nowym szefem partii został Waldemar Pawlak. Podkański, który stanął w szranki z Pawlakiem, ostatecznie sam zrezygnował. – Kandydowałem, bo koledzy mnie prosili. Ale kiedy okazało się, że w pierwszej turze ani ja ani Pawlak nie zyskaliśmy większości, sam zrezygnowałem.
Teraz Podkański zrezygnuje ze stanowiska wiceszefa PSL. Nowy prezes powoła własne władze naczelne. Co to oznacza dla ludowców na Lubelszczyźnie, gdzie partia ma najwięcej zwolenników w Polsce?
– Koncepcja podkańszczyzny nie przyjęła się – mówi z satysfakcją skłócony z prezesem Podkańskim marszałek Makarewicz, który ma nadzieję, że teraz sąd koleżeński przywróci go w prawach członka PSL. Marszałek został wykluczony po tym, jak poparł lewicową koalicję w sejmiku. Według niego wykluczenie jest bezprawne i odbyło się pod naciskiem Podkańskiego.
Ale Podkański zapewnia, że w lubelskim PSL nie ma żadnego rozłamu. – Tylko trzy osoby zdradziły naszą partię: Henryk Makarewicz, Teresa Królikowska i Sławomir Sosnowski (poparli w sejmiku koalicję SLD-Samoobrona) – mówi szef lubelskich ludowców. – Dla prawie dwudziestu tysięcy członków partii to jest nadal ta sama organizacja.
Nie każdy ludowiec podziela to zdanie. – Podkański i Wojciechowski już dawno powinni zrezygnować – mówi jeden z członków PSL. – Z Brukseli nie da się rządzić partią.