W lubelskiej kulturze wrze. Dotacje od miasta dostały najbardziej uznane imprezy. Dla wielu innych kasy zabrakło i mają o to żal do Ratusza.
Pieniądze podzieliła powołana przez miasto komisja konkursowa oceniająca oferty złożone przez ludzi kultury. Jej werdykt zatwierdził prezydent. Najhojniej (po 75 tys. zł) dofinansowane imprezy to festiwal filmów dokumentalnych "Rozstaje Europy”, 40-lecie pracy twórczej Leszka Mądzika i literacki festiwal "Miasto Poezji”, który zorganizuje Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN.
Ci, dla których pieniędzy nie wystarczyło mają żal do Ratusza. - Konkurs to ściema - mówi Szymon Pietrasiewicz, który nie dostał funduszy m.in. na studencki festiwal teatralny "Kontestacje”. I twierdzi, że miasto dało kasę na wydarzenia, które mogły być dofinansowane na szczeblu krajowym lub europejskim.
W mailu wysłanym wczoraj do mediów pisze ostrzej: "Egzotyką jest, że Leszek Mądzik otrzymuje 75.000 PLN na zorganizowanie pijackiej imprezy benefisowej, gdzie się zjadą jego kumple na koszt Miasta i zagra jakaś gwiazda na zamkniętym występie dla elit”.
- To zwykła zazdrość! - oburza się Leszek Mądzik. - Ktoś nawet nie czytał programu! Pokażemy naszą twórczość w karawanie jeżdżącej po polskich miastach. We wrześniu zrobimy instalację na pl. Litewskim. Nie będzie żadnego alkoholu i zamkniętych imprez! Czuję się niezręcznie, że w ogóle to komentuję.
- Młodzi ludzie często mają tendencję do radykalnych sądów - mówi Włodzimierz Wysocki, odpowiedzialny za kulturę zastępca prezydenta miasta. - Ale to pozbawione taktu i krzywdzące stwierdzenia, bo chodzi o jednego z najbardziej znanych lubelskich twórców. Nie możemy postawić tylko na eksperymentujących debiutantów.
Kasy zabrakło nawet dla znanych imprez takich jak alternatywny festiwal "Zdaerzenia”. Głośno protestuje lubelski oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, który nie dostał dotacji na szczycący się ćwierćwieczną tradycją Konkurs im. Prusa i Ogólnopolski Konkurs Recytatorski. - Jest to równoznaczne z ich likwidacją - stwierdza Bernard Nowak, prezes SPP w Lublinie.
- W przeszłości miasto przyjmowało taktykę "dobrego wujaszka”, który każdemu coś tam dawał. Ale jeśli ktoś potrzebuje 50 tysięcy złotych, a dostanie 5 tys., to on tego projektu nie zrealizuje - broni się Wysocki. I obiecuje: - Najpóźniej w marcu ogłosimy następny konkurs. Do podziału będzie 800 tys. złotych.