Ciąg dalszy sprawy kibica lubelskiego Motoru, którego ochroniarz w Rzeszowie potraktował gazem. Wczoraj 16-latek przyszedł do naszej redakcji, twierdzi, że dostał prosto w oczy zupełne bez powodu. Sprawą zajmuje się policja.
– Poszkodowany kibic może też dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej. A firma ochroniarska powinna wyciągnąć konsekwencje wobec pracownika, który dopuścił się tego nadużycia – dodaje Mitura.
Janusz Wiśniewski, właściciel Agencji Usług Specjalnych "System”, która zabezpieczała spotkanie w Rzeszowie, odmówił komentarza w tej sprawie. Stwierdził, że nie będzie rozmawiał z dziennikarzem, który nie widział opisywanego zdarzenia na własne oczy. Dodał jedynie, że zdjęcia zrobione przez kibiców i nakręcony przez nich film ukazują sytuacje wyjęte z kontekstu.