O wprowadzenie w Polsce stanu klęski żywiołowej apelują do rządu Unia Metropolii Polskich oraz Związek Miast Polskich, które przekonują, że w ten sposób można odsunąć wybory wyznaczone na 10 maja. W samym Lublinie nie uda się otworzyć kilkudziesięciu lokali do głosowania, bo nie skompletowano im komisji.
Skalę problemu w Lublinie obrazuje postanowienie komisarza wyborczego o powołaniu obwodowych komisji, które mają pracować 10 maja w lokalach do głosowania. Lokali jest ponad 200, komisji znacznie mniej, dlatego wiele lokali może być zamkniętych, bo nie udało się w nich zapewnić nawet minimalnej dozwolonej obsady komisji.
Tak jest chociażby w obwodzie głosowania nr 1, którego komisja miałaby pracować w Przedszkolu nr 15 przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Na wyborców nikt nie będzie też czekał w kilkudziesięciu innych lokalach do głosowania, m.in. w podstawówce przy ul. Zuchów, w szkole muzycznej przy Narutowicza, przy Koralowej, Wróblej, Tymiankowej, czy też obu lokalach przy Różanej.
O tym, że przeprowadzenie wyborów 10 maja jest nierealne, mówi już wiele samorządów. Unia Metropolii Polskich oraz Związek Miast Polskich apelują do rządu o wprowadzenie w kraju stanu klęski żywiołowej.
– Ten rodzaj stanu nadzwyczajnego, zgodnie z obowiązującym prawem byłby najbardziej adekwatny do zwalczania epidemii – piszą samorządowcy we wspólnym oświadczeniu. Podkreślają, że dzięki temu można uniknąć wyborów 10 maja, bo zgodnie z Konstytucją nie można ich organizować w trakcie stanu nadzwyczajnego (w tym klęski żywiołowej) oraz 90 dni po jego zakończeniu. Konstytucja mówi też, że w razie ogłoszenia takiego stanu automatycznie zostaje przedłużona kadencja urzędujących władz, w tym również prezydenta RP.
Inny pomysł na opóźnienie wyborów ma obóz rządzący, czyli Zjednoczona Prawica. Chce przeforsować zmianę Konstytucji wydłużającą obecną kadencję prezydenta RP do siedmiu lat z jednoczesnym wykluczeniem późniejszego ubiegania się przez Andrzeja Dudę o ponowny wybór. Taki projekt, poparty przez PiS, firmuje partia Porozumienie, która namawia opozycję do poparcia tego pomysłu.
Kierujący Porozumieniem Jarosław Gowin nie skreśla jednak scenariusza, w którym, w razie sprzeciwu opozycji wobec zmiany Konstytucji, wybory odsuwane są w czasie za pomocą stanu klęski żywiołowej.
– Od samego początku proponujemy naszym partnerom z PiS rozwiązanie alternatywne, czyli wprowadzenie krótkiego, nawet symbolicznego, jednodniowego stanu klęski żywiołowej, dobre przygotowanie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym i przeprowadzenie tych wyborów w połowie sierpnia. To jest też propozycja, która leży na stole – potwierdził Gowin na poniedziałkowej konferencji prasowej.
PiS, chociaż namawia do wydłużenia obecnej kadencji Andrzeja Dudy, nie rezygnuje jednocześnie z przeprowadzenia wyborów 10 maja drogą korespondencyjną. Ustawa w tej sprawie została przyjęta przez Sejm, teraz pracuje nad nią Senat, gdzie większość ma opozycja.