Tym razem na sali sądowej miał pojawić się nie w roli obrońcy, ale pozwanego. Klient, którego kiedyś reprezentował, domaga się przeprosin. Proces adwokata z lubelskiej kancelarii ruszył wczoraj.
W sprawie przeciwko Skarbowi Państwa dostał adwokata z urzędu. Jego zdaniem, prawnik nie zachowywał się tak, jak powinien. – Już na pierwszym posiedzeniu zauważyłem, że kompletnie nie jest w sprawie zorientowany. Wysłał na nią aplikanta, który nie potrafił odpowiedzieć na dwa proste pytania sądu – opowiada Weber.
Klient wypowiedział więc adwokatowi pełnomocnictwo. A prawnik odpowiedział na te zarzuty. Oba pisma trafiły do Okręgowej Rady Adwokackiej (ORA) i sądu.
– Ten pan napisał o mnie bzdury do Rady Adwokackiej i nawet mnie o tym nie poinformował. Napisał też do sądu, że niesłusznie zwolnił mnie z kosztów – tłumaczy Weber.
Weber założył adwokatowi sprawę sądową. Zarzuca prawnikowi, że w pismach skierowanych do rady i do sądu naruszył tajemnicę adwokacką. Domaga się tylko przeprosin. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie.
Już przed wczorajszą rozprawą Weber zapowiedział, że jeśli pozwany adwokat nie pojawi się na nią osobiście, to będzie się domagał także pieniędzy. – Poszerzę moje roszczenie o 5 tys. zł zadośćuczynienia – zapowiadał Weber.
Skontaktowaliśmy się z pozwanym adwokatem. Mecenas nie ma sobie nic do zarzucenia. – W swoich pismach odniosłem się tylko do nieprawdziwych zarzutów pana Webera. Żadna z tych informacji nie dotyczyła meritum toczącej się sprawy i nie stanowiła tajemnicy zawodowej – wyjaśnia.
W Okręgowej Radzie Adwokackiej usłyszeliśmy, że takie przypadki, gdy klient skarży się na ujawnienie tajemnicy zawodowej przez adwokata, są bardzo rzadkie. Rzecznik dyscyplinarny rady był wczoraj nieosiągalny.