Sprzeczka kierowców zakończyła się nietypowo. Po trąbieniu klaksonem i obraźliwych gestach mężczyzn, w pewnym momencie 52-latek wyjął prawie metrową maczetę i porysował nią auto 34-latka. Teraz sprawą zajmie się sąd.
Policjanci ustalili, że wszystko zaczęło się w czwartek po godz. 14.00 przy ul. Zielonej w Lublinie.
34-latek jechał swoim samochodem i szukał miejsca do zaparkowania. Wtedy kierowca samochodu dostawczego, który jechał za nim zaczął trąbić klaksonem. 34-latek wjechał w uliczkę, by go przepuścić. Wtedy kierowca forda przejeżdżając obok, pokazał wulgarny gest.
Oba samochody pojechały dalej, ale przed ul. Świętoduską zrobił się korek. - Wtedy 34-latek podszedł do kierowcy forda twierdząc, że nie życzy sobie takiego zachowania. Na te słowa jego rozmówca wyciągnął prawie metrowej wielkości maczetę i ruszył w kierunku mężczyzny. Wymachując nią przed głową pokrzywdzonego groził mu, że go zabije. Kiedy 34-latek ukrył się w swoim samochodzie, napastnik uderzał maczetą w szybę a następnie porysował lakier jego samochodu - tłumaczy Arkadiusz Arciszewski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie,
Auta ruszyły, kiedy właściciel maczety wsiadł do swojego pojazdu. Wtedy 34-latek o zdarzeniu powiadomił policję. Mężczyzna przez telefon informował, gdzie aktualnie znajduje się napastnik. Chwilę później mundurowi zatrzymali go przy ul. Witosa w Lublinie. Okazał się nim 52-letni Dariusz P. z gm. Bełżyce.
- Funkcjonariusze odnaleźli w jego samochodzie niebezpieczne narzędzie. Sprawca został zatrzymany. Usłyszał zarzuty uszkodzenia samochodu oraz kierowania w kierunku 34-latka gróźb pozbawienia życia z użyciem niebezpiecznego narzędzia - wyjaśnia Arciszewski.
Teraz sprawą zajmie się sąd. Za te przestępstwa grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.