Przed czterema laty pracownicy IPN mieli szkolenie BHP w Prawiednikach. Ryszard C. zaczął się popisywać umiejętnościami prowadzenia auta. Uderzył w drzewko. Widziało to wielu pracowników i kierownictwo lubelskiego IPN. Potem jednak w zgłoszeniu do firmy ubezpieczeniowej podano, że do kolizji doszło na leśnej drodze, gdzie pod samochód wpadło jakieś zwierzę. Taką wersję potwierdzili też policjanci. Dzięki sfałszowaniu dokumentacji IPN dostał odszkodowanie. Ta historia stała się w instytucie anegdotą. W końcu wiosną tego roku ktoś poinformował policję, jak było naprawdę. Sprawa trafła do prokuratury, biegły potwierdził, że do uszkodzenia pojazdu nie mogło dojść na skutek zderzenia ze zwierzęciem.
Oprócz policjantów, którzy poświadczyli nieprawdziwy przebieg kolizji, zarzuty mogą usłyszeć również osoby podpisane się pod wnioskiem do towarzystwa ubezpieczeniowego. (ER)