Plakaty atakujące Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN, zawisły w poniedziałek w Lublinie. Tym razem dostało się też jego synowi. Policja i prokuratura wciąż są bezsilne
Plakaty z fałszywym zaproszeniem na spektakl "Z ojca na syna” można było w poniedziałek zobaczyć np. na przystanku przy ul. Kompozytorów Polskich w Lublinie. Autor umieścił na nim zdjęcia Tomasza Pietrasiewicza i jego syna Szymona, działacza kulturalnego i współtwórcę klubu Tektura. Obok portretów znalazła się reprodukcja prawdziwego zaproszenia na koncert, który miał się odbyć trzy lata temu właśnie w Tekturze – ze zdjęciem Stalina i ciałem polskiego oficera zamordowanego w Katyniu.
Dopisek głosi, że spektakl "odbywa” się pod patronatem prezydenta Lublina, wstęp jest płatny ("cena biletu wliczona w podwyżki opłat za czynsz, wodę i wywóz śmieci”), a Lublin to "Europejska stolica bolszewizmu”.
– Nie będę tego komentował – mówi Tomasz Pietrasiewicz. – Tutaj nie ma co komentować. Powiem tyle: takie plakaty jakie miasto i takie miasto jakie plakaty – stwierdza Szymon Pietrasiewicz.
Trzy lata temu ostro krytykował kolegów z Tektury za wykorzystany teraz plakat ze Stalinem. Kilka tygodni temu z jego inspiracji pojawiły się w Lublinie billboardy z koziołkiem z herbu miasta z zasłoniętym kroczem. To odpowiedź na stanowisko miejskich radnych, którzy nie chcą finansowania z kasy miasta kontrowersyjnych akcji artystycznych.
– Sprawa nowych plakatów będzie włączona do śledztwa, które już prowadzimy – mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Dodaje, że do prokuratury trafiła właśnie opinia biegłego w sprawie materiałów znalezionych podczas przeszukania (nie jest jeszcze dostępna dla mediów). Śledczy zapewniają, że chcą złapać sprawców ataków, ale narzekają na brak świadków i brak zapisu z miejskiego monitoringu, który posunąłby sprawę do przodu.