Lubelska policja regularnie przelewa połowę pensji na konto Grzegorza K., funkcjonariusza aresztowanego za zgwałcenie studentki w izbie zatrzymań.
Grzegorz K. siedzi od pięciu miesięcy. Pod koniec lutego br. pełnił dyżur w izbie zatrzymań Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Nocą 26 lutego policyjny patrol przywiózł tam studentkę. Była pijana. Po wyjściu z celi zawiadomiła prokuraturę, że dwukrotnie odwiedził ją policjant, który odbył z nią stosunek seksualny.
Sąd aresztował lubieżnika. Prokuratura postawiła mu zarzut wykorzystania bezbronności dziewczyny w izbie zatrzymań i wykorzystania jej seksualnie. Policjanta wzięli w obronę jego koledzy, którzy twierdzili, że studentka kłamie. Zmienili zdanie dopiero w kwietniu, kiedy prokuratura ogłosiła, że ma przełomowy dowód pogrążający Grzegorza K. Z badań DNA wynikało, że nasienie policjanta znaleziono na pościeli zabezpieczonej w celi, w której spała zatrzymana studentka.
Potem pojawiły się zeznania kobiet, które podczas dyżurów Grzegorza K. trafiały do izby zatrzymań. Twierdziły, że policjant składał im propozycje seksualne, obmacywał. Prokuratura szykuje się do postawienia mu kolejnych zarzutów.
Według przepisów, policjanta można usunąć ze służby bez czekania na prawomocny wyrok sądu. Jego szef musi dojść do wniosku, że wina podwładnego jest bezsporna. Już na drugi dzień ze służbą żegnają się policjanci przyłapani na jeździe po pijanemu. Szybko stracił pracę policjant podejrzany o molestowanie nastolatki.
Dla policji dotychczas zebrane dowody, to za mało na wyrzucenie Grzegorza K. z policji. Komendant zawiesił go w wykonywaniu obowiązków, ale - zgodnie z prawem - Grzegorz K. dostaje połowę pensji, około 700 zł miesięcznie. Nikt nie postawił mu zarzutów dyscyplinarnych, co byłoby pierwszym krokiem do wydalenia ze służby. Policja czeka na jeszcze jedno badanie DNA. Ma ono odpowiedzieć na pytanie, czy nasienie policjanta znaleziono również na innych przedmiotach oprócz poduszki.
- Nasz rzecznik dyscyplinarny uważa, że to niezbędny dowód, do podjęcia dalszych kroków - mówi Magdalena Jędrejek z biura prasowego KMP w Lublinie.
Policja czeka, a tymczasem mocne dowody obciążające policjanta ma prokuratura. - Nie widzę przeszkód, żeby udostępnić policji nasz materiał, który zebraliśmy w tej sprawie - deklaruje Michał Blajerski, szef prokuratury rejonowej Lublin Północ.