

Inspektor Michał Domaradzki, lubelski komendant wojewódzki policji, został złapany przez fotoradar Straży Miejskiej w Kraśniku. Szef lubelskich policjantów mówi, że jest mu przykro, a mandat już zapłacił.

Zapytaliśmy więc komendanta Domaradzkiego. - Rzeczywiście, jechałem trochę za szybko swoim prywatnym autem - przyznaje szef lubelskiej policji. - Fotoradar zrobił mi zdjęcie tuż przed obwodnicą Kraśnika, w terenie niezabudowanym. Miałem przed sobą dobrą drogę, być może dlatego trochę przyspieszyłem - tłumaczy Domaradzki. - Mogę tylko powiedzieć, że przekroczenie było nieznaczne. Ale przez telefon nie rozmawiałem. Mandat przyjąłem i już przelałem pieniądze na konto Urzędu Miejskiego w Kraśniku - dodaje.
Innego zdania jest Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego. - Nie widzę żadnego problemu jeśli inspektor przekroczył prędkości w graniach 20-30 km/h. Każdemu się zdarza. Niech ten pierwszy rzuci kamieniem, kto jeździ zgodnie ze znakami, szczególnie w terenie niezabudowanym. Gdyby komendant jechał o 50 km/h za szybko, albo mataczył przy mandacie, to wtedy byłby skandal.