Ponad 900 tys. zł domaga się Władysław Szczeklik za krzywdy, których doznał przez niesłuszne oskarżenie o łapownictwo. Pozew wpłynął już do Sądu Okręgowego w Lublinie.
W. Szczeklik robił w policji błyskotliwą karierę. Był naczelnikiem wydziału przestępczości gospodarczej w Komendzie Miejskiej Policji w Lublinie. Wkrótce awansował na komendanta w Białej Podlaskiej z widokami na objęcie posady szafa całego lubelskiego garnizonu.
Wszystkie plany legły w gruzach w grudniu 2001 r. Z gabinetu komendanta trafił do celi. Prokuratura oskarżyła go, że pod koniec lat 90. - jeszcze jako szef wydziału PG w Lublinie - brał łapówki od Pawła P., właściciela jednego z lubelskich lombardów. W zamian miał przekazywać informacje o działaniach policji.
Szczeklik spędził w areszcie pięć miesięcy. Po wyjściu na wolność rozpoczął walkę o uniewinnienie. Jeździł po Polsce i zbierał dowody. Ustalił, że w czasie, kiedy rzekomo brał łapówki Paweł P. był nad morzem. Świadczyły o tym rachunki.
Siedmioletnia gehenna zakończyła się uniewinnieniem. Mało tego. Sąd Okręgowy w Lublinie wytknął prokuraturze, że prowadziła śledztwo w sprawie Szczeklika w sposób tendencyjny, urągający zasadom rzetelnego procesu.
Na to właśnie powołują się prawnicy policjanta w pozwie skierowanym przeciwko Skarbowi Państwa. Ponad 200 tys. zł z żądanej kwoty to odszkodowanie za utracone zarobki, premie, mniejszą emeryturę i pieniądze wydane na obrońców z procesu karnego.
700 tys. zł to z kolei zadośćuczynienie za krzywdy moralne. Szczeklik trafił do celi z kryminalistami, którzy wiedzieli, że jest policjantem. Grozili mu i ubliżali. Na badana lekarskie jeździł skuty kajdankami w nadgarstkach i kostkach. W ten sposób są przewożeni tylko wyjątkowo niebezpieczni przestępcy.
- Odwrócili się ode mnie niektórzy znajomi, a obcy, widząc "skorumpowanego policjanta”, przechodzili na drugą stronę ulicy - żali się Szczeklik, który wrócił do pracy w policji.
Wspiera go Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Objęła jego sprawę Programem Spraw Precedensowych. Na jej zlecenie będą go reprezentować warszawscy adwokaci.
Jak i dlaczego doszło do oskarżenia Szczeklika? To wciąż wyjaśnia prokuratura w Suwałkach.