Firma, która zechce zdobyć kontrakt na sprzątanie Starego Miasta, musi mieć... wóz konny wyposażony w tachometr.
Wczoraj Ratusz ogłosił przetarg na całoroczne sprzątanie i odśnieżanie lubelskich ulic, placów, schodów i kładek. Nowe umowy z wykonawcami mają obowiązywać do września 2010 r. W każdym z ośmiu rejonów miasta kontrakt dostanie ten, kto zażąda najniższej zapłaty. Ale żeby móc startować w przetargu, firmy sprzątające muszą najpierw spełnić wszystkie warunki stawiane przez Ratusz. Jakie?
Wszystkie pługi i piaskarki muszą mieć czujniki nawigacji satelitarnej GPS. - Dzięki temu będziemy wiedzieć, którymi ulicami jadą. Nie może być tak, że kierowca tylko odbębni kilometry - wyjaśnia Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
Mało tego. Urzędnicy dowiedzą się nawet tego, czy pług rzeczywiście pracował, czy tylko krążył po ulicach. - Czujniki wykażą, czy jechał z opuszczonym lemieszem i czy piaskarka była włączona - dodaje Radzikowski. Wszystkie pojazdy używane do letniego i zimowego oczyszczania muszą być wyposażone w tachometry rejestrujące pracę wozu.
- Do faktury muszę mieć rzeczywiste dane. A w kartę drogową można przecież wpisać wszystko. Tachometr jest bardziej wiarygodny - tłumaczy. Takiej kontroli do tej pory nie było.
W szczególny sposób wyglądać ma sprzątanie Starego Miasta. Firma, która zechce się tego podjąć, musi mieć jednoosiowy, dwukołowy wóz jednokonny. Tak wygląd pojazdu, jak też umundurowanie jego obsługi ma nawiązywać do zabytkowego charakteru tej części Lublina. Wóz ma być wyposażony w skrzynię na śmieci, które z uliczek będzie zbierać woźnica.
Na razie taki pojazd ma tylko jedna z lubelskich firm sprzątających - Kom-Eko. A jej bryczka już teraz kursuje po Starym Mieście.
Z dokumentów przetargowych jasno wynika, że nawet bryczka musi mieć tachometr. Fachowcy przecierają oczy ze zdumienia. - W czym? W wozie konnym? Nie montujemy - mówi Jarosław Żeleźnik z instalującej tachometry lubelskiej firmy AMS Raider. Z tonu wnioskujemy, że nasze pytanie traktuje jak głupi żart. - Zły telefon pan wybrał. Proszę dzwonić do innej firmy.
- Tachometr to elektroniczne urządzenie, które pobiera impulsy ze skrzyni biegów - wyjaśnia Jacek Kusy z firmy Drabpol. - Nie bardzo wiem, jak można by to zamontować w bryczce.
Urząd bije się w piersi. - To musi być jakaś pomyłka. Oczywiście, ją sprostujemy - przyznaje Radzikowski.