Ludowcy nie chcą firmować niekompetencji, dlatego wprowadzili weryfikację wewnętrzną. Egzamin zdawać będzie tylko część członków partii
– To bardzo dobry pomysł – uważa Lucjan Orgasiński, szef wojewódzkiego sztabu wyborczego lubelskiego PSL. – Szczególnie w przypadku osób, które zamierzają zostać wójtami, burmistrzami czy prezydentami. Dlaczego? Bo właśnie oni od przyszłej kadencji przejmą rolę całego zarządu. A to oznacza, że na ich barkach spocznie dużo większa władza, ale tym samym większa odpowiedzialność – tłumaczy.
W najbliższych wyborach do trzech szczebli samorządu lubelski PSL wystawi 66 kandydatów do sejmiku, 816 do rad powiatów i ponad 3 tysiące do rad gmin. Z tego do egzaminu przystąpi około setki. A co z pozostałymi? Egzamin adresowany jest dla osób, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę w samorządzie. Takich osób jest właśnie około stu.
Na egzamin składa się 45 pytań, które opracowali eksperci PSL, przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej. – Pytania już dotarły do nas z Warszawy. Gdzie się znajdują obecnie? W zalakowanej kopercie, w naszym sejfie na Karłowicza (siedziba lubelskiego PSL). Z pewnością nikt wcześniej nie miał do nich dostępu – zapewnia Orgasiński.
Pytania dotyczyć będą czterech kwestii: finansów publicznych, integracji z Unią Europejską, znajomości przepisów związanych z funkcjonowaniem samorządu terytorialnego oraz tzw. wiedzy ogólnej o regionie. Kandydaci na radnych obawiają się szczególnie tej ostatniej. Dlaczego? – Bo pytania są skonstruowane dość podchwytliwie. Przykład? W jednym z województw pojawiło się takie pytanie: Ile wyższych uczelni jest w stolicy Pana regionu. I bądź tu mądrym, czy chodzi o państwowe czy prywatne, czy może o wszystkie – zastanawiają się kandydaci na radnych.
By zaliczyć egzamin, pozytywnie trzeba odpowiedzieć na co najmniej 60 procent pytań. Komu się to nie uda ma szansę przystąpić do poprawki. Jeśli jednak pytania okażą za trudne będzie musiał zapomnieć o karierze w samorządzie. Przynajmniej w tej kadencji.
– Nie boję się – zapewnia Krzysztof Karczmarz, ludowy kandydat na wójta Ostrówka. – Za dużo też się nie przygotowuje. Dlaczego? Bo ta problematyka jest mi bardzo dobrze znana. Ze szkoły: skończyłem politologię i studia podyplomowe, a także z doświadczenia: od czterech lat jestem radnym. Poza tym liczę, że egzamin nie będzie trudny.