– Wiara w to, że homoseksualizm jest wrodzony to jak twierdzenie, że Ziemia jest płaska – przekonywał w sądzie radny Tomasz Pitucha. Działacz PiS odpowiada za zniesławienie. Sprawa dotyczy jego wypowiedzi o Marszu Równości w Lublinie.
– Najzagorzalsi fani filmu W. Smarzowskiego („Kler” – red.) chcą zorganizować w Lublinie tzw. Marsz równości, promujący homoseksualizm, pedofilię – napisał na Facebooku miejski radny Prawa i Sprawiedliwości.
Po tej wypowiedzi, organizator marszu skierował przeciwko radnemu prywatny akt oskarżenia. Bartosz Staszewski zarzucił mu zniesławienie. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego Lublin – Zachód. Podczas procesu Tomasz Pitucha przekonywał, że nie miał zamiaru nikogo obrazić. Jego wypowiedź nie była bowiem adresowana do konkretnej osoby.
– Gdyby ktoś powiedział, że działacze prorodzinni organizują w Lublinie wiec promujący heteroseksualizm i gwałcenie kobiet. Czy taka wypowiedź mogłaby przejść bez echa? Czy tak można o kimkolwiek powiedzieć? Czy nie wskazanie imiennie w takiej wypowiedzi pana Tomasza Pituchy by sprawę załatwiało? Oczywiście nie. Ta wypowiedz byłaby z gruntu fałszywa. Tak robić nie można – tłumaczył w mowie końcowej Bartosz Przeciechowski, pełnomocnik organizatora Marszu. Zwrócił też uwagę na agresję, którą przeciwnicy środowisk LGBT manifestowali podczas ubiegłorocznej manifestacji. Doszło wówczas do starć z policją.
– Te osoby są zachęcane przez wypowiedzi, które padły z klawiatury pana Pituchy. To przykre, że podejmowane są obecnie działania, które mają zdehumanizować całe grupy społeczne. Mają odebrać im cechy ludzkie i nadać cechy odrażające – dodał mec. Przeciechowski. – Chodzi o stworzenie wspólnego wroga. Nie będzie tym wrogiem nigdy żadna większość, bo to się nie opłaca politycznie. Trzeba znaleźć mniejszość. Kiedyś byli to uchodźcy. Teraz są mniejszości seksualne.
Obrońcy Tomasza Pituchy przez blisko dwie godziny przekonywali, że ich klient jest niewinny. Nikogo bowiem nie obraził, a w swoim wypowiedziach miał rację.
– To była tylko opinia oskarżonego. W jego ocenie wydarzenia takie, jak Marsz Równości są szkodliwe społecznie. Ich faktycznym celem jest promocja homoseksualizmu. Oskarżony bronił więc moralności publicznej – przekonywał Piotr Zacharczuk, obrońca radnego.
Podczas całego procesu oskarżenie tłumaczyło, że nie można „promować” orientacji seksualnej. Jest to bowiem cecha wrodzona każdego człowieka.
– Można mieć wątpliwości. Z tym nie można się zgodzić – ocenił mec. Zacharczuk. – Są badania, które uznają, że tylko u 2 do 12 proc. osób homoseksualnych jest to uwarunkowane genetycznie. Można więc promować homoseksualizm i pedofilię.
Jeszcze bardziej stanowczy był sam Tomasz Pitucha.
– Moje słowa są prawdziwe. Twierdzenie, że homoseksualizm jest wrodzony, to jak stwierdzenie, że Ziemia jest płaska. Nikt, kto logicznie myśli nie da wiary takiemu stwierdzeniu – oświadczył radny.
Zarówno Tomasz Pitucha, jak i jego obrońca nie podali konkretnych źródeł swoich twierdzeń. Podczas procesu powoływali się m.in. na amerykańskie badania oraz „informacje z internetu”. Piotr Zacharczuk stwierdził również, że jego klient opiera swoje opinie na obserwacji parad gejowskich oraz wiedzy o skutkach praktyk homoseksualnych. Tomasz Pitucha i jego obrońcy przekonywali również, że radny w swojej wypowiedzi bronił wartości chrześcijańskich oraz nauczania Kościoła i Pisma Świętego.
– Kościół nigdy nie dzieli ludzi według orientacji seksualnej, ale uświadamia wszystkim, że jako stworzeni na obraz i podobieństwo Boga są ukochanymi dziećmi bożymi, siostrami i braćmi w Chrystusie. Stąd cieszą się równą godnością – ripostował Bartosz Przeciechowski, cytując radnemu komunikat Prezydium Episkopatu Polski.
– Cytaty z biskupów to nie jest źródło prawa – skwitował Tomasz Pitucha.
Wyrok zostanie ogłoszony 17 lipca.