18-latek odpowie za brutalne napastowanie gimnazjalistek. Zdaniem śledczych, bił je, obmacywał i próbował gwałcić. Sprawą Wojciecha D. zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie
Ze względu na dobro pokrzywdzonych, rozpoczęty wczoraj proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Wojciech D. stawił się wczoraj w sądzie. Odpowiada z wolnej stopy. Jest pod dozorem kuratora. Śledztwo w sprawie 18-latka prowadziła radzyńska prokuratura. Chłopak chodził do jednej z okolicznych szkół. Z akt sprawy wynika jednak, że zamiast nauką zajmował się napastowaniem uczennic. Najmłodsza z pokrzywdzonych miała zaledwie 14 lat.
Akta sprawy dowodzą, że Wojciech D. jest poważnie zdemoralizowany. Dwa lata temu karano go za kradzież. Chłopak trafił pod opiekę kuratora. Później zmienił szkołę. Efekt – to zdaniem śledczych – miesiące koszmaru jej uczniów i nauczycieli.
Wiosną ubiegłego roku dyrekcja placówki zwróciła się do sądu z prośbą o pomoc. Wojciech D. „dezorganizował życie szkoły”. Bił, palił, obrażał nauczycieli i wagarował. To tylko niektóre zarzuty. Nastolatek obiecał sędziemu poprawę. Wspólnie z rodzicami zapewniał, że zgłosi się na specjalną terapię. Miał wyjechać do innego województwa.
Jesienią ubiegłego roku chłopak wrócił jednak do dawnego gimnazjum. Mogło to mieć tragiczne skutki. Z akt sprawy wynika, że Wojciech D. chciał uderzyć koleżankę krzesłem. Nastolatka zdążyła chwycić mebel i zatrzymać cios. Po chwili zasłoniła się przed kolejnym. Tym razem napastnik sięgnął po metalową rurkę. Później, w rozmowie ze szkolną pedagog, nastolatka i jej koleżanki wyznały, że Wojciech D. wielokrotnie próbował je gwałcić.
Do pierwszej napaści miało dojść w czerwcu ubiegłego roku. Wojciech D. wszedł do szkolnej toalety, w której były dwie 14-latki. Chwycił jedną z nich za biodra, odwrócił i udawał, że uprawia z nią seks. Dziewczynkom udało się wyrwać i uciec. Po paru miesiącach chłopak miał ponownie napastować tę samą dziewczynkę. Zaczepił ją na szkolnym korytarzu. Groził pobiciem, jeśli nie pójdzie z nim to toalety na seks oralny. Dziewczyna uciekła. Tego samego dnia spotkała Wojciecha na ulicy. Ponownie odmówiła, za co chłopak miał uderzyć ją pięścią w twarz.
Kilka dni później miało dojść do kolejnej napaści. Śledczy ustalili, że chłopak dogonił uciekającą przed nim nastolatkę. Przewrócił na ziemię, uderzył w brzuch i położył się na niej. Zaczął obmacywać dziewczynę mówiąc „daj mi dziwko”. Wszystko rozegrało się w pobliżu szkolnego boiska. Pojawili się świadkowie. Dziewczynka wyrwała się i pobiegła do nauczycielki.
Podobnych napaści miało być znacznie więcej. Wojciech D. chcąc zmusić koleżanki do współżycia miał im wykręcać ręce i grozić śmiercią. Słał im również wiadomości z pogróżkami. W śledztwie nie przyznał się do żadnego z 8 zarzutów.