Przez trzy godziny całe śródmieście stało w korkach, po tym jak na al. Tysiąclecia osobowe auto zderzyło się z TIR-em.
Później o auto osobowe otarła się druga ciężarówka. Pasażerka golfa trafiła do szpitala na obserwację. Samochód nadaje się tylko do kasacji.
- Z rozbitego auta wyciekł na jezdnię olej, który musieliśmy zebrać - informuje Michał Badach z lubelskiej straży pożarnej. Strażacy uporali się z zadaniem tuż przed godz. 15.
Uszkodzone auta zablokowały jezdnię tak, że innym kierowcom pozostał tylko jeden pas ruchu. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Na Tysiąclecia i Solidarności utworzyły się wielkie korki. Zaraz później na Lubartowskiej. A potem w całym śródmieściu. Tuż przed godz. 16 przejechanie krótkiego odcinka od ul. 3 Maja przez Radziwiłłowską do szpitala przy Staszica zajęło nam dokładnie kwadrans. Klęli też pasażerowie, bo autobusy nie dość, że kursowały wczoraj według sobotnich rozkładów, to wcale się ich nie trzymały.
- Mamy bardzo duże opóźnienia i to na wielu liniach - mówi Ryszard Wadowski, dyżurny ruchu MPK. - Najgorzej jest na liniach 17 i 18. "Siedemnastka” nie kursowała przez półtorej godziny - dodaje Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK.
Korki rosły, a rozbite samochody musiały czekać na al. Solidarności, aż policja spisze protokół. Tymczasem radiowóz drogówki dotarł na miejsce dopiero około... godz. 16, czyli prawie trzy godziny po wypadku. Wcześniej miejsce zdarzenia zabezpieczali policjanci z pieszego patrolu.
- Drogówka nie mogła przyjechać wcześniej, bo mieliśmy inne kolizje - tłumaczy Magdalena Jędrejek z Komendy Miejskiej Policji. - Do godz. 14 było w sumie pięć podobnych zdarzeń, a na mieście mieliśmy tylko jeden radiowóz tzw. wypadkowców. Dlatego tyle to trwało.
Dziś na drogach było wyjątkowo niebezpiecznie. Po godz. 16 obok ronda przy Leclercu na Zana autobus MPK potrącił kobietę. Na szczęście zderzenie z mecedesem nie skończyło się śmiertelnie. Zablokowana została ul. Bohaterów Monte Cassino, a przez Czuby nie mogły kursować trolejbusy.