Autobusy jeżdżą za wolno i zbyt wcześnie rano opuszczają zajezdnię. Część tras trzeba zmienić. Potrzebne są bilety czasowe lub strefowe. Tylko 9 linii komunikacyjnych przynosi dochód. A gapowiczów najbardziej widać w niedzielę. To wnioski ekspertów z Krakowa, którzy przebadali nasze MPK.
Zdaniem ekspertów, rano jeździ zbyt wiele autobusów. – Są prawie puste. To marnotrawienie pieniędzy. Większość pojazdów powinna opuszczać zajezdnię dopiero po godzinie szóstej rano – twierdzi Mariusz Szałkowski z krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, które prowadziło badania. Zaleca też cięcia po godz. 20 w dni powszednie, a w niedziele przed godz. 12.
Autobusy i trolejbusy jeżdżą za wolno. Ich średnia prędkość w porywach sięga 23 km/h. Zdaniem autorów badania, jeśli te pojazdy nie zyskają większych przywilejów w śródmieściu, to ludzie przesiądą się do samochodów.
– Niekorzystna dla pasażera jest tabela biletów jednorazowych. Dlatego ludzie jeżdżą na dużych odległościach. Mało kto podjeżdża tylko kilka przystanków – stwierdza Szałkowski. Paradoksalnie, nadspodziewanie wielu ludzi wybiera bilety jednorazowe. – Albo są tak tanie, albo bilety okresowe są za drogie – mówi ekspert. Radzi powrót do biletów czasowych lub wprowadzenie strefowych. Tak, by przyciągnąć pasażerów. Bo to oni przynoszą pieniądze...
...znikome pieniądze. Statystyczny pasażer płaci za przejazd 69 groszy. Jak to możliwe? Tylko co czwarty kupuje normalny bilet. Reszta ma prawo do ulg lub przejazdów bezpłatnych. Efekty? Z ponad 50 linii komunikacyjnych, dochód przynosi zaledwie dziewięć. Są to kolejno: 57, 9, 26, 10, 31, 39, 18, 6 i 32. Najmniej opłacalne są trolejbusy 156 i 158. – Ich trasy za bardzo pokrywają się z trasami autobusów. To kolejny problem – mówi Szałkowski. I wymienia kilka przykładów linii autobusowych, które konkurują z „suwakami”: 9, 10, 20, 21, 56. Jego zdaniem, część tras trzeba zmienić. Proponuje nawet skrócenie linii 50 do ronda przy Makro. – Bo dalej są już tereny przemysłowe.
– Zmiany będziemy chcieli wprowadzać już od września – zapowiada Ryszard Pasikowski, zastępca prezydenta Lublina. – Ale nie zrobimy rewolucji, która mogłaby sprawić, że ludzie przestaliby jeździć komunikacją miejską.
Ale tak naprawdę dostaliśmy tylko pół recepty na nowy system przewozów. Bo nikt nie sprawdzał, jakie są potrzeby mieszkańców. – Mamy pieniądze na takie badania. Niedługo ogłosimy przetarg – obiecuje Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. •