Ktoś dostrzegł i skradł dwie zamaskowane kamery, które były wieszane na drzewach w miejscach, gdzie podrzucano śmieci. Urządzeń nie udało się odnaleźć, straż już zapowiada, że kupi nowe, bo właśnie dostała odszkodowanie za skradziony sprzęt.
Komenda nie chwaliła się publicznie kradzieżą, do której doszło równe dwa miesiące temu. Sprawa wyszła na jaw, bo do budżetu, do którego zajrzeć może każdy, dopisane mają być pieniądze na zakup nowych kamer.
Łupem złodziei padły dwie z czterech fotopułapek, którą to nazwą Straż Miejska określa specjalne kamery mające pomóc w namierzeniu sprawców różnych wykroczeń. Kamery w obudowie zlewającej się kolorystycznie z pniem drzewa są uruchamiane przez czujnik ruchu. W tym samym czasie urządzenie wysyła do strażników mail ze zdjęciem tego, co widzi obiektyw. Dzięki temu strażnik wie, czy kamerę uruchomił biegnący kot, czy też warto wysłać patrol.
Kamery kupione w październiku 2014 r. miały pomóc w namierzaniu osób podrzucających śmieci w krzakach. Pierwszy sprawca wpadł dopiero w połowie zeszłego roku. Przejeżdżał obok miejsca, gdzie wisiało urządzenie i wyrzucił z samochodu worek ze śmieciami. Kolejne dwie osoby wpadły dopiero w połowie kwietnia 2016 r. w odstępie dwóch dni, w pobliżu górek czechowskich.
– Zaraz po tym nastąpiła kradzież urządzeń – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – 15 kwietnia podczas kontroli okazało się, że fotopułapki ukryte w drzewach zostały skradzione. Sprawę przekazaliśmy policji, sprawca nie został ustalony.
Komenda dostała odszkodowanie za skradziony sprzęt. To niespełna 4 tys. zł. Strażnicy planują zakup nowych kamer. – Sprawdzamy już, czy pojawiły się urządzenia nowszej generacji. Jak najszybciej będziemy chcieli kupić nowe – przyznaje Gogola.
Dlaczego straż planuje zakup kamer, skoro w ten sposób namierzono zaledwie trzy osoby podrzucające śmieci? Rzecznik tłumaczy, że fotopułapki przydają się też w innych sytuacjach. – Ukrywamy je w kilku miejscach na obrzeżach śródmieścia, gdzie często dochodzi do spożywania napojów alkoholowych i zakłócania porządku – mówi Gogola. Gdy na miejsce schodzą się imprezowicze, straż dostaje mail ze zdjęciem i na miejsce jedzie patrol z bloczkiem mandatów. Jak wiele jest takich przypadków? Straż odpowiada, że nie prowadzi w tej sprawie odrębnych statystyk.