Uliczne stragany mają zniknąć z okolic Dworca Głównego PKS i hali Nova. Kupcy chcieli tam pozostać, ale prezydent zapowiedział, że nie wchodzi to w grę. Znalazł dla nich inne miejsce. Kupcy wyszli zadowoleni.
Tym większy, że Ratusz zapowiedział jasno: stragany muszą zniknąć sprzed dworca. Magistrat wskazywał też wolne miejsca na innych targowiskach: ok. 50 na Bazarze, po kilkanaście na Podwalu, Tatarach i przy Pocztowej i kilka na Bronowicach. – Ale tam wszystko umrze śmiercią naturalną – mówi Beata Fedorowicz, handlująca przy dworcu. – My chcemy zostać tu, bo mamy przyzwyczajonych klientów.
– Plac, który zajmujecie przed dworcem nie może być objęty uchwałą o wyznaczeniu miejsc do handlu – stwierdza Krzysztof Żuk, prezydent miasta. – Wskazujemy państwu inny plac, przy ul. Ruskiej przy przystanku busów, naprzeciw istniejącego targowiska.
– Odpowiada nam ta propozycja – cieszy się Fedorowicz. – Przeniesiemy się tam, chociaż boimy się, że teren zdominują Bułgarzy – dodaje Karolina Kańczugowska. – Oni ustawiają się wszędzie, gdzie się da.
Na przeprowadzkę kupcy mają czas do końca roku. – Do tego czasu nie będą karani, a jedynie informowani o możliwości przeniesienia się w nowe miejsce – zapewnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Teren, na który mają trafić kupcy należy do miasta, ale jest w użytkowaniu Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków. Teraz miasto musi jeszcze zmienić zapisy umowy z fundacją tak, by musiała przyjąć tu targowisko.
– Jeżeli okaże się, że przy Ruskiej będzie za ciasno możemy dodatkowo udostępnić kupcom nieutwardzony plac między wjazdem na teren PKS a Transpedem – zapowiada Małgorzata Zdunek, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta.
Po Nowym Roku pobłażliwości już nie będzie. – Ci, którzy zostaną przy dworcu będą musieli się liczyć z konsekwencjami wynikającymi z ustawy. Zaczniemy od mandatów – zapowiada Gogola.