Kupię domy od marszałków za cenę, jaką podali w oświadczeniu majątkowym. A nawet dwukrotnie wyższą - zaproponował nasz Czytelnik władzom województwa.
Marszałek Krzysztof Grabczuk (PO) wpisał w oświadczeniu, że ma dom i dwa budynki gospodarcze. Wszystko warte... 90 tys. zł.
Z kolei wicemarszałek Sławomir Sosnowski (PSL) ma 200-metrowy dom w stanie surowym i 28-arową działkę. Wycenił te nieruchomości na 75 tys. zł.
Pan Jan zadzwonił do Urzędu Marszałkowskiego z propozycją: odkupi nieruchomości od obu marszałków i da im za nie dwa razy więcej, niż wpisali w oświadczeniach majątkowych.
- Oczywiście, odzewu nie ma - stwierdza.
Przejrzeliśmy oświadczenia samorządowców. To, co zauważył nasz Czytelnik, to nie wszystko. Sosnowski od dwóch lat pisze, że 250 metrowy dom, w którym mieszka, wart jest 200 tys. zł. Marek Flasiński (PO), członek zarządu, w 2006 i 2007 roku wyceniał swój dom (pow. 220 mkw.) na 550 tys. zł, w tym roku wpisał 600 tys. zł.
Sławomir Sosnowski tłumaczy: Gdybym miał oba domy w Jakubowicach pod Lublinem, to może rzeczywiście kosztowałby duże pieniądze. Ale na wsi nieruchomości są tańsze. Ten, w którym mieszkam, kupiłem za 100 tys. zł i przyjąłem zasadę, że podaję w oświadczeniu dwukrotność tej kwoty.
Może w przyszłym roku rzeczywiście zmienię wyceny - zastanawia się wicemarszałek.
Okazuje się, że samorządowcy mogą napisać w oświadczeniu majątkowym, co im się podoba.
- Nie ma przepisów, które mówią, na jakiej podstawie mają wyceniać swoje nieruchomości. Czy mają brać po uwagę ceny rynkowe, czy może względy sentymentalne - mówi Marek Kostyra, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Lublinie. Urząd sprawdza oświadczenia, ale tylko wtedy, kiedy trafi do nich wniosek od uprawnionych organów.
- Nie zauważyłem, żeby radni drastycznie zaniżali wartość gruntów, mieszkań czy domów. Jednak kryteria wyceny są nieostre. Moim zdaniem, lepiej podać wyższą cenę, niż narazić się na podejrzenia - uważa Jacek Czerniak przewodniczący sejmiku (SLD), do którego trafiają oświadczenia majątkowe radnych.
- Jeśli nie zmieniłem wyceny to dlatego, że nie zainwestowałem w te nieruchomości dodatkowych pieniędzy. Od lat wypełniam oświadczenia i nigdy nie ukrywałem majątku - podkreśla marszałek Krzysztof Grabczuk.
Twierdzi jednak, że prawo trzeba zmienić. - Powinniśmy wpisywać nieruchomości bez wyceny. Jeśli ktoś kupił mieszkanie kilka lat temu, a ceny poszły w górę, to on realnie nic nie zarobił. Może dojść do absurdu: usłyszę zarzut, że wartość mojego majątku wzrosła, choć zarabiam tyle samo. (hap)