Jan Maria Rokita wyjechał ze Świdnika z kwitkiem. Zyta Gilowska nie wraca do PO. A wczoraj okazało się, że listy kandydatów do Sejmu w lubelskim okręgu nie otworzy żaden z popierających Gilowską działaczy z Lublina. Zemsta jest słodka?
Do próby nakłonienia jej do tego doszło w nocy z piątku na sobotę. W piątek późnym wieczorem auto Jana Rokity zajechało przed dom Gilowskich w Świdniku. Rokita chciał, by Gilowska poprosiła o powrót do platformy. A wtedy Rokita i Tusk przyjęliby ją z powrotem – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Gilowska się nie zgodziła.
Wszystko zaczęła się na początku maja. Wtedy potwierdziły się nieoficjalne informacje Dziennika, że lubelską listę do Sejmu ma otwierać Paweł Gilowski, syn posłanki. Gilowska została oskarżona o nepotyzm. Potem zarzucono jej zatrudnianie w biurze poselskim własnej synowej. A także płacenie za ekspertyzy synowi z pieniędzy za prowadzenie biura. Szefowie partii skierowali sprawę Gilowskiej do sądu koleżeńskiego, choć wiedzieli, że Anna Gilowska została zatrudniona na długo przed ślubem z Pawłem i już nie pracuje w biurze. Gilowska nie czekała na wyrok i sama odeszła z platformy.
Od tamtej pory notowania PO się pogorszyły. W tej chwili to Prawo i Sprawiedliwość zajmuje czołową lokatę w przedwyborczym sondażu PGB. A Gilowska miała startować z listy PO w Warszawie. Rokita i Tusk przypomnieli więc sobie o popularnej posłance. Ale oficjalnie nikt nie chce ujawnić szczegółów nocnej wizyty. – Nie wiem o czym rozmawiał Jan Rokita z moja mamą – mówi Paweł Gilowski. – W końcu znają się bardzo długo. Prawdopodobnie była to wizyta kurtuazyjna.
Sama Gilowska była wczoraj nieuchwytna.
Czy posłanka wróci do polityki? To możliwe. Tym bardziej że PO może dać się wyprzedzić w wyborach Prawu i Sprawiedliwości. A ewentualna porażka partii będzie porażką jej szefów. Wtedy droga powrotu będzie otwarta. Niewykluczone, że do platformy wróci także Andrzej Olechowski, dzięki któremu partia zaistniała na polskiej scenie politycznej.