Prokuratura zebrała dowody obciążające kolejnych trzech lekarzy w głośnej sprawie wyłudzania rent z lubelskiego ZUS. Postawiła zarzuty Annie P., Irenie O. i Marii Ł. Wszystkie z Lublina. Podejrzewa lekarki o fałszowanie dokumentacji medycznej osób, które ubiegały się o świadczenia z ZUS.
Lekarki obciążyła Teresa W., była pracownica rejestracji przychodni przy ul. Narutowicza w Lublinie – mózg całego przestępczego procederu. Kobieta pośredniczyła w kontaktach pomiędzy lekarzami a pacjentami. Na podstawie jej zeznań i zapisków z notesu udało się już oskarżyć pięciu lekarzy, m.in. byłych orzeczników ZUS. Sprawa czeka na rozpoznanie w Sądzie Rejonowym w Lublinie. Śledztwo jest prowadzone dalej. Ujawnia rolę, którą w procederze odgrywali kolejni lekarze.
– Podejrzane niekiedy nawet nie widziały na oczy osób, którym wystawiały zaświadczenia – mówi prokurator Lech Wieczerza, z chełmskiego ośrodka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Dane przekazywała im Teresa W. Innym razem przyprowadzała pacjentów do ich gabinetów.
Lekarki wystawiały zaświadczenia, które potem były przedkładane w ZUS. Wynikało z nich, że pacjenci nie są zdolni do pracy. Lekarki dostawały za to drobne kwoty, tyle, ile zwykle brały za wizytę. Po przesłuchaniu zostały zwolnione do domu. Prokuratura nakazała im wpłacić poręczenie majątkowe od 5 do 40 tys. zł. Jedna z nich przyznała się do winy, dwie wszystkiemu zaprzeczają.
Prokuratura zapowiada, że zarzutów mogą się spodziewać kolejni lekarze. W najbliższym czasie wezwania na przesłuchania trafią też do osób, które renty wyłudzały. Będą odpowiadać za oszustwo i korumpowanie lekarzy. Śledczy ustalili już, że nienależne świadczenia z lubelskiego ZUS otrzymało ponad 130 osób. Do tej pory prokuratura oskarżyła tylko sześć z nich. Ich proces jeszcze nie ruszył. d.j