Wdrugim dniu bezterminowego strajku pracowników służby zdrowia na Lubelszczyźnie obsada lekarska na oddziałach szpitalnych była minimalna, jak podczas ostrego dyżuru. Przyszpitalne przychodnie były zamknięte. Większość lekarzy nie przyszła do pracy. Ale gabinety prywatne były wczoraj otwarte.
Strajk objął cztery placówki w Lublinie: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej, Dziecięcy Szpital Kliniczny, Szpital im. Jana Bożego i Szpital Neuropsychiatryczny. Od jutra dołączy do nich Okręgowy Szpital Kolejowy.
Poza Lublinem strajkują w Lubartowie, Bychawie, Kraśniku, Janowie Lubelskim, Parczewie, Radzyniu Podlaskim, Międzyrzecu Podlaskim, Białej Podlaskiej, Chełmie, Krasnymstawie i Bełżycach. Do protestu dołączą wkrótce kolejne szpitale, które finalizują formalności prawne związane ze strajkiem. Wśród nich jest m.in. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Zamościu.
Tam, gdzie trwa protest, lekarze nie wypisują zwolnień na drukach ZUS. Będą wręczać pacjentom zwykłe kartki papieru. Tyle, że to nie jest podstawa do wypłacenia zasiłku chorobowego. – ZUS ostrzegł, że pacjenci mogą nas za to pozwać do sądu – mówi dr Spustek.
Strajk jest w całej Polsce. Protestujący żądają podwyżki płac z wyrównaniem od stycznia. I kolejnej w następnym roku. Chcą także zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. produktu krajowego brutto. (step)