Oficjalnie wiadomo o jednym liście, w którym oficer wyjaśnia, że usiłowano mu wmówić udział w kradzieży pieniędzy z szafy wydziału. Był to, niestety, list pożegnalny. Wkrótce po tym odebrał sobie życie. Istnieje jednak drugi list, którego treść zna tylko kilka osób. Pada w nim nazwisko złodzieja. Kopia tego listu została wcześniej wysłana. Do kogo? - nie wiadomo.
Miesiąc temu z szafy wydziału zginęło 8 tys. dolarów i 7 tys. złotych. Nadzór nad postępowaniem wyjaśniającym prowadzą funkcjonariusze Komendy Głównej Policji. Na razie nie są znane jego efekty. - To, że KGP nadzoruje tę sprawę, nie oznacza wcale, że nie mamy zaufania do KW - wyjaśnia kom. Zbigniew Matwiej, z-ca rzecznika prasowego KGP.
Okazało się też, że kradzież pieniędzy z szafy wydziału, miała miejsce już wcześniej. W lipcu 2000 r zginęła premia jednego z pracowników wydziału, który był wówczas na urlopie. Sprawcy nie wykryto. Zrobiono wówczas "zrzutkę”. Według funkcjonariuszy, sprawca kradzieży wywodził się z tego wydziału. - Może gdyby wtedy znaleziono sprawcę, to nie doszłoby do kradzieży w tym roku. Nie doszłoby także do samobójczej śmierci nadkomisarza - mówi jeden z policjantów.