Rozmowa z Ireneuszem Dylczykiem, dyrektorem handlowym Portu Lotniczego Lublin.
• Delegacja Portu Lotniczego Lublin wzięła udział w forum World Routes 2017, największym spotkaniu branży lotniczej w roku. Jaki był cel wyjazdu do Barcelony?
– Targi Routes to jedne z najważniejszych wydarzeń służących nawiązywaniu i umacnianiu kontaktów pomiędzy portami lotniczymi a przewoźnikami, dostawcami rozwiązań do monitorowania rynku i organizacjami turystycznymi. Cel jest jeden: przedstawienie oferty, zainicjowanie kontaktu lub omówienie szczegółów współpracy.
• Czy podczas targów udało się coś konkretnego ustalić?
– Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Efekty tej konferencji, ale też innych spotkań, które odbywamy, zawsze komunikowane są przez naszych klientów, czyli linie lotnicze.
• Na platformie Routes Exchange wskazaliście 10 kierunków: Gdańsk, Wrocław, Paryż-Charles de Gaulle, Rzym-Fiumicino, Kolonia-Bonn, Dortmund, Dusseldorf, Manchester, Edynburg oraz Mediolan-Malpensa. Do Mediolanu jeszcze w tym miesiącu zacznie latać easyJet. A co z pozostałymi połączeniami?
– Uruchomienie lotów easyJet do Mediolanu to duży sukces naszego lotniska, który odbił się szerokim, pozytywnym echem w branży lotniczej w całej Europie. Chcę to podkreślić, bo na naszym lokalnym, niezwiązanym z branżą lotniczą podwórku, sukces ten jest pomijany lub deprecjonowany.
Dzięki temu, że współpracujemy obecnie z sześcioma przewoźnikami, w tym jako jedyni w kraju z trzema kluczowymi przewoźnikami niskokosztowymi, jest nam zdecydowanie łatwiej rozmawiać o uruchomieniu nowych tras. Także tych wymienionych na platformie Routes.
Zdaniem naszych pasażerów najbardziej brakuje lotów Glasgow lub Edynburga. Ale decyzja należy do przewoźnika. Jednego z sześciu.
• Sporo mówi się także o zwiększeniu częstotliwości lotów na już istniejących trasach. Gdzie widzicie największe zapotrzebowanie?
– Tu także nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Mogę podzielić się ogólnym poglądem, że rynek połączeń do Londynu zdaje się nie mieć dna i to niezależnie od Brexitu. Z pewnością dwa loty dziennie miałyby uzasadnienie. Sukces połączeń do Eindhoven, Doncaster czy Tel Awiwu też dostarcza dobrych danych do tego aby zwiększać liczbę rejsów.
• Latem liczba pasażerów była rekordowa. Czy tę tendencję uda się utrzymać?
– Z pewnością nie będzie tak spektakularnych wzrostów, bo musimy pamiętać, że zwiększa się baza, do której one się odnoszą. Generalnie planujemy spokojny, zrównoważony rozwój każdego obszaru naszej działalności, ale bez fajerwerków.